adwokat Bartosz Gajek

⛑️ główny ratownik

Jako adwokat pomagam kreatywnym rozwiązać problemy z jakimi borykają się ich agencje marketingowe. Przeczytasz tutaj jak uniknąć błędów popełnianych w Twojej branży – tych najczęstszych i… tych najbardziej kosztowych. Podpowiem Ci jak umowy mogą chronić efekty Twojej pracy i jak zadbać o to, żeby zawsze działały na Twoją korzyść. Wreszcie poradzę Ci jak porozumieć się z trudnym klientem (TYM który spędza Ci sen z powiek), a gdy wszystko inne zawiedzie – jak skutecznie dochodzić swoich praw przed sądem...
[Więcej >>>]

Umów bezpłatną konsultację

Sklep z umowami

Krótka umowa na świadczenie usług reklamowych czyli lepszy rydz niż nic

Bartosz04 października 2019Komentarze (0)

Krótka umowaLudzka natura chyba nigdy nie przestanie mnie fascynować.

A właściwie to jej jeden aspekt: nasza wrodzona skłonność do przesady.

Do popadania ze skrajności w skrajności.

To nasze zamiłowanie do zmian totalnych, „grubych kresek” i noworocznych postanowień.

Dzisiaj ledwie się ruszamy? To od jutra zaczynamy biegać ultramaratony (pod warunkiem, że Robert będzie boksować 😉).

Nasza dieta pozostawia wiele do życzenia? No to od jutra tylko brokuły i siano.

Z umowami bywa podobnie.

Albo chcemy mieć profesjonalny, zoptymalizowany po każdym względem wzorzec w dwóch językach, albo…. machniemy na to wszystko ręką. I jakoś to będzie.

Tymczasem rzeczywiste, wymierne efekty osiąga się małymi krokami.

Przed zostaniem ultramaratończykiem warto najpierw regularnie spacerować.

Zrezygnowanie chociażby z części przetworzonej żywności od razu pchnie naszą wagę w dobrą stronę.

A z umowami to jest tak…

Nawet super krótka umowa daje większą pewność

Zacznijmy od tego, że – i piszę to z pełną odpowiedzialnością – jakakolwiek umowa jest lepsza niż jej brak.

A chociażby i krótka umowa o świadczenie usług reklamowych to ciągle dowód na wagę złota.

Dlaczego?

Bo właśnie największą bolączką właścicieli agencji reklamowych bywa to, że nie mają żadnego pisemnego potwierdzenia zlecenia im realizacji projektu. A wtedy trzeba sięgać po przeróżne dowody żeby w ogóle udowodnić, że z klientem coś Cię łączy (bo ten może iść w przysłowiowe „zaparte” i powiedzieć w sądzie „nie znam tego Pana”).

Nie zapominaj też o podstawowej pułapce klientów „z Internetu”: Pan zamawia usługi reklamowe, a ty je w pocie czoła wykonujesz. A gdy przyjdzie do płacenia?

Cóż okazuje się, że firma w rzeczywistości nie jest tego Pana, ale zarejestrowana została na jego szacowną małżonkę.

Wtedy surprise, surprise  ta Pani nic nie wie o Twoich usługach. I oczywiście NICZEGO w Twojej agencji nie zamawiała 😁.

Można by było tego uniknąć, gdybyś tylko sprawdził dane kontrahenta w odpowiednim rejestrze. Do tego zmusi Cię już choćby najbardziej krótka umowa na świecie.

Jednym słowem umowy podpisywać zwyczajnie się opłaca.

Na najważniejsze klauzule zawsze znajdzie się miejsce

Jeżeli już Cię przekonałem, że warto zadbać o dosłownie JAKĄKOLWIEK umowę to rozprawmy się jeszcze z drugim mitem.

Długość umowy.

Jedni mówią, że dobra umowa to skromna umowa. Że po co się rozpisywać, lepiej krótko i na temat.

Inni z kolei powiedzą, że umowa na pół strony wygląda amatorsko. Że taki „świstek” papieru jest nic nie warty.

Ja uważam, że umowa jest wypadkową potrzeb projektu, oczekiwań klienta i Twoich interesów.

Skomplikowany, wielomiesięczny i ryzykowny projekt może wymagać odpowiednio zaawansowanej umowy. Podobnie rzecz się może mieć z klientem, który już na samym początku daje się poznać jako niezbyt rzetelna osoba 😉.

Ale rutynowe zlecenie od stałego klienta absolutnie nie wymaga podobnych zabezpieczeń. Zaawansowanego wzorca „nie przepchniesz” też jeżeli druga strona ma ostrą reakcję alergiczną na tekst kontraktu który przekracza 250 znaków (oj znam Ci ja takich…).

Chcę Ci tylko powiedzieć, że musisz być elastyczny (albo jak radził Bruce Lee: „be water, my friend„).

A krótka umowa nie oznacza, że to musi być jednocześnie zła umowa. Przecież jakość i skuteczność takiego dokumentu nie wynika z jego długości tylko z jego…treści! Zadbaj o zgodę na portfolio, określ ile poprawek klient może zgłosić, wskaż właściwość sądu oraz prawo polskie. To i pare innych drobiazgów (tutaj znajdziesz ich listę kontrolną) możesz „upchać” w kilku linijkach umowy, albo nawet na….opisie do faktury! (która również jest formą umowy).

Rezultat?

Dopięte projekty. Mniej zmartwień. Więcej wolnego czasu.

Teraz możesz się wreszcie zabrać za te ultramaratony 😁.

Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?

umowa o administrowanie stroną internetową

Brak czasu na czytanie?

Zobacz także:

  • Jakie powinny być umowy– dlaczego kontrakty warto pisać “łopatologiczne” tak, aby były one czytelne i zrozumiałe także dla innych osób niezaangażowanych w projekt.
  • Czytelność umowy – dwa proste triki zwiększające wygodę w używaniu umowy i zabezpieczające przed wpadką.

Podziękowania dla:

  • Photo by Christa Dodoo on Unsplash

W czym mogę Ci pomóc?

Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

Jeżeli potrzebujesz indywidualnej płatnej pomocy prawnej, to zapraszam Cię do kontaktu.

Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

Bartosz Gajek

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez GAJEK PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI SPÓŁKA PARTNERSKA w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 0 komentarze… dodaj teraz swój }

    Dodaj komentarz

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez GAJEK PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI SPÓŁKA PARTNERSKA w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.
    Chcesz zgłosić nielegalne treści? Szczegóły: regulamin treści.

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: