W ostatnich latach rozwój technologii wykorzystujących uczenie maszynowe (ang. machine learning) nabrał bardzo dużego tempa, a narzędzia wykorzystujące AI już teraz są powszechnie dostępne i łatwe w obsłudze (ang. user friendly)
Szybkość z jaką dochodzi do implementacji rozwiązań opartych o AI sprawiły, że technologie te stały się już częścią obrotu społeczno-gospodarczego.
To po „prawniczemu” znaczy: trafiły pod strzechy 😉 .
I to pomimo, że nie istnieją przepisy powszechnie obowiązującego prawa, którym podlegałaby sztuczna inteligencja.
Ponieważ narzędzia oparte o AI w dużej mierze wykorzystywane są do generowania różnego rodzaju treści na pierwszy plan wysuwają się wątpliwości dotyczące ich prawo-autorskiej ochrony.
I wiesz co? Na razie nie zanosi się na jakiekolwiek zmiany.
Prawdą jest, że obecnie Parlament Europejski pracuje nad przepisami dotyczącymi AI (pisałem o tym na nowymarketing.pl).
Tyle, że one dotyczą palących kwestii z zakresu bezpieczeństwa zdrowia i życia użytkowników. Nikt tam sobie nie zawraca głowy prawem autorskim.
Ty i ja jednak dzisiaj poświęcimy tematowi prawa autorskiego i AI trochę czasu 😃.
Dzieła sztucznej inteligencji vs. prawo autorskie
Wpierw zacznijmy więc od definicji. Czym jest sztuczna inteligencja?
Nie będę się nawet silić na „wymyślanie koła” i od razu sięgnę do wspomnianego projektu rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady ustanawiającego zharmonizowane przepisy dotyczące sztucznej inteligencji.
Co w nim przeczytasz? Ano projekt definiuje „system sztucznej inteligencji” jako oprogramowanie, które może – dla danego zestawu celów określonych przez człowieka – generować wyniki, takie jak treści, przewidywania, zalecenia.
Brzmi dobrze, ale na potrzeby rozprawiania o AI (ang. artificial intelligence) i prawie autorskim potrzebuję wprowadzić jeszcze jedną definicję.
Otóż ilekroć będę dalej pisał o treściach wygenerowanych przez AI to będę je oznaczał jako „utwory”.
To dla ich odróżnienia od utworu w rozumieniu art. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 2509).
Czyli utwory tworzą ludzie.
A „utwory” generuje sztuczna inteligencja.
Już spieszę wyjaśnić skąd to rozróżnienie 😃
Człowiek tworzy, a sztuczna inteligencja generuje
Podstawowa teza wynikająca z ogólnych założeń prawa autorskiego jest następująca: proces twórczy jest właściwy jedynie człowiekowi. Jak już wspomniałem sztuczna inteligencja może jedynie generować „utwory”.
I nie jest to jakaś moja, powodowana uprzedzeniami do AI (których absolutnie nie mam), pokraczna wykładnia prawa.
Nawet pobieżna analiza ustawy prawo autorskie prowadzi do wniosku, że prawo autorskie przysługuje twórcy.
A kim jest ów twórca lub współtwórca? Może nim być jedynie osoba fizyczna (np. obywatel polski, o którym mowa w art. 5 pkt. 1 prawa autorskiego).
Przyjęcie wykładni, na podstawie której także sztuczna inteligencja mogłaby być uznana za twórcę jest nie do pogodzenia z dosłownym (literalnym) brzmieniem ustawy prawo autorskie. Zresztą, gdyby sztuczna inteligencja zyskała podmiotowość prawną to powodowałoby – delikatnie rzecz ujmując – spore komplikacje.
Dlaczego?
Sztucznej inteligencji przysługiwałyby wtedy autorskie prawa osobiste (np. prawo do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności), możliwość zawarcia umowy przenoszącej autorskie prawa majątkowe (art. 41 ust. 1 pkt.1), otrzymania wynagrodzenia (art. 43 ust.1) czy dochodzenia ochrony przed sądem (art. 78).
Wreszcie prawa autorskie AI nigdy by nie wygasały, gdyż co do zasady następuje to dopiero z upływem lat siedemdziesięciu od śmierci twórcy (art. 36 pkt. 1 prawa autorskiego). Sztuczna inteligencja jest wiecznie żywa (albo przynajmniej nie da się ustalić momentu jej „śmierci”) więc te prawa nigdy by nie wygasały. Sztuczna inteligencja zyskałaby gigantyczną przewagę nad ludzkimi twórcami, których twórczość po ich śmierci w końcu wchodzi do domeny publicznej.
W tym stanie rzeczy, w pewnym uproszczeniu, pozycja prawna AI w zakresie wygenerowanych treści przedstawia się obecnie tak samo jak ma to miejsce w przypadku „utworów” wytworzonych przez zwierzęta czy siły przyrody (np. nietypowe i fantazyjne formacje fizyczne lub biologiczne). Ci „twórcy” nie tworzą utworów w rozumieniu art. 1 prawa autorskiego, a konsekwencji te wytwory nie są przedmiotem prawa autorskiego (ustawa nie ma do nich zastosowania).
Czy sztuczna inteligencja może naruszyć prawa autorskie?
Aby sztuczna inteligencja mogła wygenerować „utwór” wpierw musi ona przeanalizować dostępne dane z wykorzystaniem różnych technik algorytmicznych. W samą istotę technologii uczenia maszynowego wpisane jest więc ryzyko, że AI dokona wykorzystania całości lub części utworu składającego się na analizowane dane. Co z kolei pociąga za sobą prawdopodobieństwo, że efekt końcowy w postaci wygenerowanej treści będzie w stanowić potencjalne naruszenie autorskich praw majątkowych osoby trzeciej (tzw. plagiat).
Muszę w tym miejscu poczynić Ci jednak dwa zastrzeżenia.
Po pierwsze dostępne narzędzia oparte o AI nie dają użytkownikowi żadnych gwarancji czy zapewnień, że wygenerowany z ich wykorzystaniem „utwór” będzie mógł być całkowicie bezpiecznie wykorzystany.
Jak zaglądniesz do regulaminu Midjourney (terms of service) to przeczytasz w dnim, że nie tylko wyłącza się tam gwarancje, ale wręcz nakazuje Ci zasięgnąć porady prawnej co treści wygenerowanych przez tę aplikację („Please consult Your own lawyer if You want more information about the state of current law in Your jurisdiction”).
Jeżeli nie masz swojego lawyera to możesz to skonsultować ze mną 😉.
Po drugie prawdziwym sprawcą naruszenia będzie nie sama sztuczna inteligencja, bo prawo może tylko człowiek (z przyczyn jak powyższej). Odpowiedzialność za naruszenie będzie podnosić więc podmiot (osoba fizyczna lub przedsiębiorstwo), który w rzeczywistości posłuży się tym „utworem” wprowadzając go do obrotu czyli wykorzystując go m.in. w działaniach reklamowo-promocyjnych.
Że posłużę się tutaj nieco makabryczną analogią: zabija nie broń palna, ale osoba która się nią posługuje.
Co istotne przepisy chroniące twórcę utworu splagiatowanego „utworem” AI (art. 78 prawa autorskiego) będą miały zastosowanie należnie czy osoba, która skorzystała z tego „utworu” działała umyślnie czy też nieumyślnie. Nawet jeżeli sztuczna inteligencja wprowadziła Cię w błąd to i tak nie umniejsza to Twojej odpowiedzialności.
„Utwór” wygenerowany przez AI, a ładunek twórczy człowieka
Sytuacja prawna „utworu” ulega diametralnie zmianie, gdy powstanie on przy wykorzystaniu tzw. ładunku twórczego człowieka.
Pod tym intrygującym pojęciem kryje się posta zasada: człowiek może na tyle głęboko zaingerować w „utwór”, że stanie się od przedmiotem prawa autorskiego.
Zanim wyjaśnię Ci co to oznacza w praktyce małe przypomnienie: proces twórczy nie zawsze kończy się powstaniem utworu i to nawet, gdy w niego jest zaangażowany tylko człowiek.
Cech utworu nie będą posiadać m.in. szkice sytuacyjne, nieskomplikowane techniczne fotografie produktów (tzw. packshoty) czy też proste informacje prasowe (art. 4 pkt. 4 prawa autorskiego).
Zatem ingerencja człowieka w „utwór” sztucznej inteligencji (np. prosty tekst opisujący produkt dostępny w sklepie internetowym) nie zawsze skutkować będzie jego „konwersją” na utwór w rozumieniu prawa autorskiego. Ten problem omawiałem już na blogu w kontekście reklamy z nagim torsem i słoneczka (nie mów że Cię nie na mówiłem na kliknięcie w TEN LINK 😉).
Ok dość „prawniczenia”, teraz jest czas na życiowy przykład:
Z podobną sytuacją jak z „utworem” sztucznej inteligencji będziemy mieć do czynienia, gdy artysta wykorzysta formację roślinną (np. nietypowy i łatwo przywodzący na myśl skojarzenia konar lub pień drzewa) i za pomocą odpowiednich technik rzeźbiarskich nada mu nową formę, albo uwypukli już istniejące elementy struktury drewna. Formacja roślina sama w sobie nie jest utworem, ale odpowiednio twórcza ingerencja artysty może mu ostatecznie nadać taki charakter.
Podobnie dość przeciętny tekst wygenerowany przez Chat GPT copywriter może przekształcić w profesjonalną, bardzo merytoryczną treść, którą dobrze się czyta.
Prawa zależne nie dla sztucznej inteligencji
Omawiane przeze mnie „utwory” wygenerowane przez sztuczną inteligencję są również specyficzne jeżeli chodzi o zastosowanie do nich innych instytucji prawa autorskiego.
Weźmy takie prawa zależne.
Co się stanie, gdy projektant graficzny dokona istotnego przerobienia grafiki wygenerowanej przez sztuczną inteligencję lub gdy copywriter gruntownie przeredaguje i uzupełni treść wygenerowanego artykułu?
W normalnych warunkach wszelkie działania na utworze innego twórcy podejmowane przez grafika czy copywritera zasadniczo prowadziłyby do powstania tzw. utworu zależnego (art. 2 ust.1 prawa autorskiego). Z takiego utworu można korzystać jedynie za zgodą twórcy utworu pierwotnego.
Jednakże w przypadku „utworów” AI ich opracowanie przez człowieka nie będzie prowadzić do powstania utworu zależnego, a co najwyżej samodzielnego utworu.
Przerabiając cudzy utwór musiałbyś prosić o zgodę autora zanim opublikowałbyś opracowanie jego utworu.
Przerabiając „utwór” sztucznej inteligencji nie tylko, że nikogo nie musisz pytać o zgodę przed publikacją. Ba, to ty stajesz się pełnoprawnym autorem całości.
To tak jakby „utwór” dzięki Twojej pracy stawał się pełnoprawnym utworem.
Sztuczna inteligencja może inspirować (w rozumieniu prawa autorskiego)
Istotną jest również możliwość wykorzystania „utworu” jako inspiracji do stworzenia pełnoprawnego utworu.
Łatwo to zobrazować na przykładzie Chata GTP, któremu wydałem takie polecenie:
„Wymyśl 3 tematów na artykuł na prawniczym blogu dotyczący zagadnień związanych z prawami autorskimi sztucznej inteligencji wykorzystywanej przez agencje marketingowe i napisz ich pięciozdaniowy skrót”
Oto i jeden z rezultatów:
Temat 3: „Tworzenie i ochrona treści stworzonych przez AI: Prawne wyzwania dla agencji marketingowych.” Skrót: W tym artykule skupimy się na prawnych wyzwaniach związanych z tworzeniem i ochroną treści generowanych przez sztuczną inteligencję w agencjach marketingowych. Przeanalizujemy, kto powinien być uznawany za właściciela praw autorskich do treści wygenerowanych przez AI oraz jakie działania powinny być podjęte, aby te prawa były skutecznie chronione. Rozważymy także kwestie związane z etyką i transparentnością w wykorzystywaniu sztucznej inteligencji do tworzenia treści reklamowych, aby uniknąć potencjalnych konfliktów prawnych.
Być może ten skrót zainspirował mnie do napisania wpisu na blogu który właśnie czytasz 😁 A może nie…
Tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, bo z prawnego punktu widzenia nie ma znaczenia czy źródłem inspiracji jest utwór czy „utwór”.
Zgodnie z brzmieniem art. 2 ust. 4 prawa autorskiego za opracowanie nie uważa się utworu, który powstał w wyniku inspiracji cudzym utworem.
Zatem skoro źródłem inspiracji może być prawnie chroniony utwór to tym bardziej może nim być „utwór” wygenerowany przez AI.
Różnica jest tylko taka, że z prawnego punktu wiedzenia lepiej inspirować się „twórczością” sztucznej inteligencji.
Dlaczego?
Bo niestety granica pomiędzy inspiracją a plagiatem jest w prawie autorskim niezwykle cienka.
Proces twórczy może zakończyć się tak, że w Twoim utworze miejsce wyraźnych inspiracji zajmą równie wyraźne „zapożyczenia”, które sąd może uznać za naruszające prawa autorskie innego twórcy.
A jak jest ze sztuczną inteligencją?
Otóż nie musisz się przejmować tym, że „za mocno” inspirujesz się „utworem” AI, bo nie da się splagiatować np: grafiki która sama nie jest utworem (bo nie stworzył jej człowiek). To oznacza, że z takiego „utworu” możesz zapożyczać, pożyczać i czy nawet wykorzystywać cale fragmenty zupełnie bezkarnie.
Ochrona praw podmiotu korzystającego z „utworu”
W końcu dochodzimy do mojego ulubionego paradoksu związanego z „twórczością” sztucznej inteligencji.
Konsekwencje prawne braku możliwości uznania za utwór treści wygenerowanych przez AI mają charakter równocześnie korzystny i skrajnie negatywny.
Z jednej strony „utwór” AI można wykorzystać w praktycznie dowolnych działaniach i to zarówno komercyjnych jak i niekomercyjnych. Co prawda regulaminy takich narzędzi jak Midjourney i ChatGPT wprowadzają w tym zakresie pewne ograniczenia (o czym będę jeszcze pisać) to jednak w praktyce mają one charakter fikcyjny jako nieegzekwowalne (przynajmniej na razie).
Natomiast brak prawnych restrykcji w stosunku do „utworów” niesie za sobą także brak istnienia ich ochrony prawnej podmiotu, który nimi się posługuje. Oznacza to, że co do zasady wprowadzone do obrotu, wygenerowane treści mogą być skopiowane i wykorzystane przez innych jego uczestników. I to w majestacie prawa (a dokładniej: wobec braku jakiegokolwiek prawa).
Teoretycznie, gdy takich działań dopuszcza się konkurent to przedsiębiorca, którego interes został zagrożony lub naruszony, może skorzystać z narzędzi prawnych zagwarantowanych w ustawie z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 1233). Podobnie będzie się przedstawiać sytuacja, gdy „utwór” zostanie połączony ze znakiem towarowym chronionym na zasadach określonych ustawą z dnia 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (t.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 1170).
To są jednak czysto spekulacyjne scenariusze, a tego typu spory niezawisły przed żadnym polskim sądem.
Dlaczego ludzie nie przyznają się do korzystania z AI
Nie lubię generalizować, ale generalnie (tak, wiem że to również generalizacja) ludzie nie chwalą się korzystaniem z treści wygenerowanych przez sztuczną inteligencję.
Mogę zaryzykować stwierdzeniem, że serwowanie odbiorcom wygenerowanych treści nie jest powodem do dumy.
To jak jedzenie hamurgera w Macu. Oszem, pewnie każdemu się zdarzyło, ale mało kto wrzuci z tego relację na insta…
Drugi powód jest dużo bardziej praktyczny i wynika z przepisów (a raczej ich braku).
Otóż brak ustawowej ochrony „utworów” wiąże się z tyloma ryzykami prawnymi to absolutnie zachowaniem dominującym w obrocie prawno-gospodarczym jest „przemilczanie” prawdziwej genezy powstania „utworów” i wykorzystywanie ich (a w tym ich chronienia) jak pełnoprawnych przedmiotów prawa autorskiego.
To w praktyce oznacza, że ludzie korzystają z AI (aż się kurzy!), ale do tego się…nie przyznają 😉. Wolą albo sobie przypisać autorstwo, albo w ogóle tego tematu nie poruszać.
Bo przecież wskazanie, że treści zostały w całości wygenerowane przez AI w najlepszym wypadku nie sprowadzi na Ciebie żadnych kłopotów.
Za to w czarnym scenariuszu ktoś może te treści skopiować i bezkarnie wykorzystywać, bo w końcu wprost wskazałeś, że zostały wygenerowane przez sztuczną inteligencję. A świadomość, że państwowe = niczyje sztucznej inteligencji = niczyje już zaczyna rosnąć. Idę o zakład, że za rok albo dwa tej porze to będzie wiedza powszechna wśród internetowych znawców i „Januszy biznesu„.
I tak długo jak nie zmienią się przepisy (lub nie pojawią się niezawodne narzędzia do wykrywania wygenerowanych treści) ta praktyka będzie trwać. Bo nie tylko się ona opłaca, ale w rzeczywistości jest jedynym racjonalnym (i biznesowo pragmatycznym) podejściem.
Regulaminy narzędzi opartych o sztuczną inteligencję
Każde narzędzie oparte na sztucznej inteligencji ma jakiś regulamin (terms of service), ale w sumie to bez większego znaczenia jest to co w takim regulaminie stoi napisane.
Uważam tak dlatego, że regulaminy narzędzi do generowania treści nie stanowią źródła praw i obowiązków dla wszystkich osób wchodzących w interakcję z „utworem” AI.
Takie skuteczne względem wszystkich źródła praw i obowiązków to m.in. ustawy czy unijne rozporządzenia.
A czym jest regulamin?
Regulamin jest w rzeczywistości umową, a do jej zawarcia dochodzi poprzez zaakceptowanie treści tego regulaminu przez użytkownika.
Widzisz już do czego zmierzam?
Regulamin nie może wiązać osoby która nigdy go nie zaakceptowała (ba, często nawet osoby która nie jest świadoma jego istnienia).
W praktyce stroną umowy będzie więc tylko osoba korzystająca z narzędzia służącego do wygenerowania „utworu”, a nie osoba, która się tym „utworem” posługuje. Takiej osobie regulamin narzędzia nie może nic zakazać ani nakazać.
Prawa autorskie nie powstają dlatego że tak wynika z regulaminu
Analizując terms of use takich aplikacji jak Midjourney czy ChatGPT moją uwagę przykuły klauzule, które dotyczą przyznania praw autorskich do wygenerowanych treści czy też udzielenia do nich licencji.
Tego typu zapisy należy uznać za bezwzględnie prawnie bezskuteczne.
To znaczy można sobie takie klauzule umieścić w regulaminie (bo papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie 😉), ale nie wywołują one skutków prawnych.
Innymi słowy to czy dana treść może być uznana za utwór nie jest zależne od woli stron wyrażonej w umowie.W konsekwencji „utwór” wygenerowany przez AI nie będzie stanowił przedmiotu prawa autorskiego i to niezależnie od tego czy użytkownik oraz właściciel narzędzi Midjourney czy ChatGPT umówią się inaczej.
W tym przedmiocie wypowiedział się Sąd Apelacyjny w Białymstoku, który w sprawie o syng. akt I ACa 827/11 stwierdził, iż „same postanowienia umowy, przewidujące objęcie ochroną prawnoautorską rezultatu pracy człowieka, nie wywołują skutków prawnych, o ile nie stanowi on przejawu jego działalności twórczej”.
Bez dwóch zdań powyższy wyrok ma zastosowanie także do treści wygenerowanych przez AI, bo – jak już wiemy – nie stanowią one przejawu twórczej działalności człowieka.
Do korzystania z AI powinieneś (ale nie musisz) się przyznać
Sytuacji prawnej „utworów” zasadniczo nie zmieni też projektowane właśnie rozporządzenie, o którym już wspominałem.
Autorzy projektu rozporządzenia przede wszystkim skupili się na działaniach związanych z AI które „wykazują znaczny potencjał manipulowania ludźmi” i dodatkowo mogą spowodować u ludzi „szkodę psychiczną lub fizyczną”.
Przede wszystkim taki „potencjał do manipulowania ludźmi” mają wszelkie praktyki oparte na technikach podprogowych, które działają na podświadomość. Dlatego specjalnej ochronie przed agresywną reklamą opartą o AI będą też podlegać określone „słabsze grupy”, do których rozporządzenie zalicza dzieci lub osoby z niepełnosprawnościami.
Natomiast akt w sprawie sztucznej inteligencji będzie miał zastosowanie także, gdy technologia ta będzie wykorzystywania do generowania obrazów, dźwięków lub treści wideo, które w znacznym stopniu przypominają autentyczne treści, lub do manipulowania takimi obrazami, dźwiękami lub treściami wideo.
Autorzy rozporządzenia uznali bowiem, że powinien istnieć obowiązek ujawniania, że dane treści wygenerowano za pomocą środków zautomatyzowanych w taki sposób, żeby łudząco przypominały istniejące osoby, obiekty, miejsca lub inne podmioty lub zdarzenia. Niedopuszczalną wedle autorów projektu byłaby bowiem sytuacja, gdyby nieświadomy obiorca uznał zmanipulowane obrazy za autentyczne lub prawdziwe i na ich podstawie dokonywał swoich wyborów konsumenckich.
Zatem przedmiotem zainteresowania tej regulacji nie będą wszystkie treści wygenerowane przez AI, a jedynie te, które mają wywrzeć na odbiorcy określone wrażenie. Będzie do np. obraz hotelu przedstawiający ten obiekt jako bardziej atrakcyjny niż oddawałaby to fotografia).
ChatGTP chce się podzielić odpowiedzialnością za „utwory”
Taki obowiązek „wyspowiadania” się w korzystania z AI już teraz nakłada na Ciebie regulamin ChatGPT. Z tego dokumentu wynika, że użytkownik powinien wszelkie treści wygenerowane przez AI oznaczyć swoimi lub danymi swojego przedsiębiorstwa, ale również wskazać w sposób niebudzący wątpliwości, że „utwór” powstał przy użyciu AI.
Innymi słowy użytkownikowi nie wolno w całości przypisać sobie autorstwa „utworu” jak również stwierdzić, że został on w całości wygenerowany przez AI.
Tego typu zastrzeżenia nie są jednak podyktowane próbą „uregulowania” zagadnień związanych z prawami autorskimi (jak ma to miejsce w przypadku Midjourney).
Raczej kwalifikowałbym je jako działania ukierunkowane na wyłączeniem odpowiedzialności właściciela narzędzia za treści wygenerowane z jego wykorzystaniem (ograniczenia co do treści reguluje dokument „usage policies”).
Quo vadis artificialis intelligentia?
Nie sposób dzisiaj przewidzieć w jakim kierunku rozwinie się technologia sztucznej inteligencji.
Ten kto obstawia, że będzie to rewolucja na miarę smart phonów pewnie się nie pomyli.
Natomiast nie jestem już takie pewien czy prawo autorskie zostanie dostosowane do tej nowej rzeczywistości.
Gdy piszę te słowa brak jest jeszcze narzędzi, które pozwalałyby na jednoznaczne stwierdzenie czy „utwór” został wygenerowany przez sztuczną inteligencję. W każdym razie nie ma jeszcze powszechnie uznawanych narzędzi, które pozwalałyby na wykazanie tej okoliczności w sposób niebudzący wątpliwości. Chociaż pierwsze tego typu rozwiązania już pojawiły się na rynku w postaci AI content detectorów.
Gdyby dało się jednoznacznie odróżnić utwory od „utworów” to z całą pewnością podcięłoby to skrzydła AI. Wtedypraca ludzka zyskała by jeszcze bardziej na wartości i znaczeniu, bo w końcu tylko ona byłaby chroniona prawem autorskim.
Nie mogę również wykluczyć, że takie narzędzie nigdy nie nadąży za AI. Cóż, wtedy ustawodawcy na całym świecie będą musieli się zmierzyć z „utworami” sztucznej inteligencji. Myślę, że lobbystów odpowiedniego kalibru nie zabraknie 😃.
Na ten moment pozostaje Ci tylko korzystać z AI…rozważnie.
Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?
Brak czasu na czytanie?
Zobacz także:
- AI w marketingu – na nowymarketing.pl analizowałem co Unia szykuje w kwestii regulacji AI i jak wpłynie to na branżę kreatywną
- Człowiek i AI w duecie, czyli przyszłość pracy w branży marketingowej – moja wypowiedź dla na łamach nowymarketing.pl.
Podziękowania dla:
Photo by Andrea De Santis on Unsplash
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }