Widzisz to zdjęcie po prawej? To ja kilka dni temu na lotnisku w Katanii.
Na kolanach trzymam iPada (działającego na oparach baterii) i taniutką klawiaturę bezprzewodową.
Co robię? A piszę.
Piszę tego posta. Tego, którego WŁAŚNIE TERAZ czytasz.
Piszę, bo w głowie ciągle mam obraz znajdującej się w Syrakuzy kanjapki Caseificio Borderi.
A właściwie jej właściciela.
Żeby zrozumieć dlaczego zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie, że masz stoisko z kanapkami.
Takie zwyczajne, niewielkie i w mało prestiżowym miejscu.
Popatrzmy na „mocne” strony Twojego biznesu…
Oferujesz kanapki przygotowywane na miejscu?
Jak dosłownie WSZYSTKIE knajpy w promieniu 2 km.
Twoje składniki są lokalne, świeże i bio-eko?
A spróbowałbyś tylko z czegoś innego robić!!
No to może po prostu robisz najpyszniejsze kanapki na świecie?
A kto nie robi…
Cóż, wygląda na to, że Twój USP jest do bani.
Ale jednak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, akurat do Twojej knajpki ustawiają się tłumy.
Kolejki turystów zawijają aż po horyzont, a ty uśmiechnięty od ucha do ucha przygotowujesz co raz bardziej awangardowe kanapki.
Które sprzedają się jak … świeże bułeczki. I to po 6 EURO każda.
Teraz możesz już otworzyć oczy i zobaczyć jak to robi właściciel Caseificio Borderi.
Czy tutaj zjadłem najlepszą kanapkę w moim życiu? Nie wiem, może.
Czy to był fenomenalnie zorganizowany biznes, który można zescalować w globalną franczyzę? Wątpię.
Ale jednego jestem pewny: nigdy nie widziałem żeby ktoś tak się jarał swoim biznesem i zarażał tą radochą innych.
Nie sądzę, żeby ten facet kochał kanapki, ale z całą pewnością lubi to co robi. Bo energię i entuzjazm czuć było w powietrzu (plus oliwę, czosnek oraz szynkę parmeńską…).
To skłoniło mnie do refleksji: czego ja poszukuję w moim biznesie?
Dokładnie tego samego 😁 (minus oliwa, czosnek..).
Chcę pracować z klientami których lubię, nad sprawami które mnie interesują i za wynagrodzenie które mnie satysfakcjonuje.
Po blisko dwóch latach prowadzenia tego bloga (i ukierunkowaniu mojej kancelarii na specjalizację) mogę powiedzieć, że w tym kierunku powoli zmierzam 😀.
A teraz, gdy tylko będę wątpił w sens tego wszystkiego, to myślami wrócę do roztańczonego Caseificio Borderi.
To jest właśnie „end game” biznesu butikowego.
Zobacz także:
- Dlaczego robię to co robię – jak zacząłem pracować dla branży kreatywnej, jak się w niej zakochałem i dlaczego w niej nie pracuję.
- 100 wpisów i drzewko mandarynkowe – trudne początki i tworzenie treści przez 33 dni z rzędu.
{ 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Witaj po radosnej stronie życia zawodowego 🙂 E.
Jednak na tą drugą stronę nigdy nie jest zbyt daleko 😉
Masz dobry styl. Dobrze składasz klocki. Zawodowiec.
Lubię Cię 🙂
Dziękuję, to bardzo miły akcent w ten deszczowy poniedziałek 😁