Właśnie skończyłem czytać „Własna firma krok po kroku” pióra Grzegorza Krzemienia.
O tej książce wspominałem już w niedawnym wpisie, ale teraz chciałem zebrać moje myśli w jeden post.
Jej autor, współtwórca sukcesu GoldenSubmarine, opisał swoje ponad 18-nasto letnie doświadczenia w prowadzeniu agencji interaktywnej. To kawał solidnej książki biznesowej, która nie tylko że jest naszpikowana wiedzą, ale też posiada świetną, przemyślaną strukturę.
Pan Grzegorz Krzemień opowiadając własną historię prowadzi czytelnika „za rękę” przez wszystkie etapy rozwoju firmy.
Od pomysłu do niemalże korporacji.
Pozostaje mi tylko pozazdrościć, że branża kreatywna doczekała się takiej pozycji wydawniczej. Prawnikom przydałaby się taki branżowy odpowiednik: „Własna kancelaria krok po kroku”.
Chociaż prawdą jest, że autor w dużej mierze opisał w książce uniwersalne i ponadczasowe zasady biznesowe. Z powodzeniem więc można przenieść doświadczenia „GoldenSubmarine” na grunt innych przedsiębiorstw, także tych prawniczych.
Czytając „Własna firma krok po kroku” podkreślałem sobie dwa rodzaje fragmentów.
Te które zrobiły na mnie największe wrażenie i które chcę zapamiętać (np: „słaby menedżer zatrudnia słabych pracowników„).
Oraz te które dotyczą kwestii prawnych, bo chciałem się do nich odnieść na blogu. To też niniejszym czynię 😃.
Poprawki, poprawki, poprawki…
„Dobra rada: przed przystąpieniem do współpracy określ, jak będziesz działać w przypadku uwag i poprawek, i jak będzie wyglądało ich rozwiązywanie” – Własna firma.., str.37
Na moim blogu wielokrotnie odnosiłem się do spraw poprawek i zmian. Wiem że jest to często codzienna bolączka wielu agencji reklamowych.
Ten problem zazwyczaj diagnozuję w dwóch postaciach: niekończących się poprawek oraz przedłużającego się milczenia klientów, gdy trzeba zgłosić swoje uwagi.
Zgadzam się, że w tych kwestiach absolutnie kluczowa jest umowa, w której terminy na zgłaszanie poprawek oraz ich ilośc należy PRECYZYJNIE określić.
„[w rozliczeniu ryczałtowym] jeśli zabraknie Ci mocnych argumentów i dobrze spisanej umowy – doświadczony klient zrobi wiele, ponad miarę, w ramach „poprawek” i „oczywistych błędów”, które błędami nie są” – Własna firma.., str.121
Słowo „poprawka” stało się tak pojemne i uniwersalne, że ludzie używają go w każdym możliwym kontekście.
Tymczasem trzeba rozróżniać wady i poprawki mające na celu zmianę wyglądu projektu wedle subiektywnego odczucia klienta.
Otóż wady (przeczytasz o nich tu i tu) musisz (prawie)zawsze usunąć. Co się tyczy poprawek estetycznych to nigdzie nie jest napisane, że masz prawny obowiązek wykonywać je tak długo, aż trafisz w gust klienta. No chyba, że sam uznasz, że z jakichś względów projekt tego wymaga.
Nieuczciwa konkurencja
„Co zrobić, gdy odchodzący zabiera ze sobą pracowników i klientów? Niestety, to zależy od umowy. Z reguły nie da się z tym nic zrobić, bo to przemyślane ruchy i straszenie prawnikami jak tak samo śmieszne, jak na podwórku straszenie kolegów starszym bratem. To od twojej skuteczności i relacji z klientami zależeć będzie co uda ci się obronić” – Własna firma.., str.144
Na blogu pisałem już, że o klienta można (i trzeba!) zawalczyć, bo Twoja konkurencja nie ma na nich monopolu.
Chciałbym jednak podzielić się historią sprawy, którą zajmowałem się przez 6 lat i zjadłem na niej przysłowiowe zęby.
Otóż dotyczyła ona właśnie przejęcia pracowników i klientów. Gdy wspólnicy przestali się dogadywać w spółce doszło do „rozłamu”. Wydawało się to naturalnym, że część kadry i kontrahentów lojalnych jednemu z tych wspólników (właśnie to jest potęga relacji!) odejdzie z nim do nowej firmy.
Otóż nie. Nie dla wszystkich było to naturalne i…akceptowalne.
Zrobiło się z tego bodajże 5 spraw pracowniczych, 7 spraw gospodarczych i jedna duża sprawa karna, a wszędzie motywem przewodnim było „przejęcie pracowników i kontraktów”.
Sprawa toczyła się o poważną stawkę, a za przeciwników mieliśmy ludzi niezwykle zdeterminowanych i konsekwentnych w działaniu.
Powiem szczerze, że to nie są typowe warunki prowadzenia sporu 😃. Za typowe uznam warunki, w których sprawa toczy się „o taką sobie stawkę”, a przeciwnik w miarę szybko traci zainteresowanie angażowaniem czasu i środków w spór sądowych.
Zatem owszem „straszenie prawnikami” w większości przypadków pewnie jest śmieszne, ale bywa i tak że nikomu nie jest do śmiechu…
Ugoda czyli lepiej się dogadać
„Trzeba unikać otwartych konfliktów prawnych i łagodzić spory możliwe wcześnie. Gdy są we wczesnej fazie. Pomimo groźnych min i buńczucznych deklaracji, wszystko da się załatwić i wyprostować. Choć niestety czasami kosztem dodatkowych wysiłków czy dodatkowej pracy” – Własna firma.., str.218
Swoim klientom często powtarzam, że Temida oszczędnie gospodaruje sukcesem, za to nad wyraz szczodrze obdziela wszystkich lekcjami pokory. Jest dokładnie tak jak napisał Pan Grzegorz Krzemień: lepiej się dogadać.
Narzędziem prawnym do rozwiązywania sporów jest najczęściej ugoda pozasądowa (rzadziej zawezwanie do próby ugodowej).
Być może będziesz musiał coś jeszcze w projekcie poprawić i włożyć w niego dodatkowy wysiłek, ale to prawie zawsze lepsze rozwiązanie niż spór sądowy.
W takiej ugodzie strony przedstawiają swoje stanowiska i określają w czym mogą sobie nawzajem ustąpić.
Ugoda bez ustępstw nazywa się po prostu szantażem 😃.
Wielką zaletą ugody jest to, że po jej podpisaniu jest ona nowym „rozdaniem” w Twoich relacjach z klientem i określa na co się strony ostatecznie zgodziły. Jeżeli sprawa jednak trafi do sądu to przedmiotem sporu będzie tylko to co zostało ustalone w ugodzie, a nie pretensje jakie powstały przed jej podpisaniem. To bardzo przyspiesza i ułatwia postępowanie sądowe.
Książkę „Własna firma krok po kroku” możesz nabyć w Internetach 😉.
Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?
Brak czasu na czytanie?
Zobacz także:
- Dlaczego robię to co robię – jak zacząłem pracować dla branży kreatywnej, jak się w niej zakochałem i dlaczego w niej nie pracuję.
- Toga – co toga ma wspólnego z “Iniemamocni” i co sprawa, że można się w niej poczuć jak superbohater
Podziękowania dla:
- Photo by Sung Jin Cho on Unsplash
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }