Jak zapewne wiesz od jakiegoś czasu przebieg rozpraw jest nagrywany.
Audio, kolor, full HD (no może bez tego ostatniego).
Niby to dobrze, ale na sali sądowej zrobiło się ciut poważniej. Strony bardziej się pilnują, pełnomocnicy mniej skaczą sobie do gardeł, a sędziowie jacyś tacy bardziej powściągliwi.
Dlatego z nostalgią wspominam jak pewien sędzia w sądzie gospodarczym pukał w stół sędziowski i mówił stronom:
„O, mili Państwo już słyszę pukanie, pewnie będzie ugoda„
Oczywiście chodziło o pukanie w niemalowane drewno (żeby nie zapeszyć) , a że Pan sędzia robił to nieco bardziej sympatycznie niż Frank Underwood to też i ugody sypały się u niego obficie 😄. I dobrze, bo ugoda to często najlepsze wyjście.
Ale żeby zawrzeć ze swoim klientem ugodę wcale nie musisz iść do sądu.
Dlaczego ugoda pozasądowa
Ugoda jest w rzeczywistości umową uregulowaną przez kodeks cywilny. No dobrze, ciutkę przesadzam pisząc „uregulowaną”, bo przepis jest raptem jeden:
Art. 917. [Ugoda]
Przez ugodę strony czynią sobie wzajemne ustępstwa w zakresie istniejącego między nimi stosunku prawnego w tym celu, aby uchylić niepewność co do roszczeń wynikających z tego stosunku lub zapewnić ich wykonanie albo by uchylić spór istniejący lub mogący powstać.
To oznacza, że w ugodzie możecie uregulować praktycznie wszystko i na dowolnie wybranych przez siebie warunkach.
I tutaj dochodzimy do sedna: ugoda pozasądowa budzi zaufanie i daje gwarancje.
Bez tego strony muszą opierać się na „gentelmen’s agreement”, który jak pisałem tutaj może szybko okazać się mało gentelmen’s i jeszcze mniej agreement.
Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że gdy strony tylko przerzucają się argumentami to negocjacje idą jak krew z nosa, a merytorycznie (i sprawnie) robi się dopiero gdy na stół „wjeżdża” projekt ugody.
Myślę, że w potocznym rozumieniu ugody zawierają ludzie poważni i uczciwi. Chyba każdy się z tym zgodzi 😀.
Pisząc ugodę warto pamiętać o kilku rzeczach.
Ugoda nie oznacza pełnej zgody
Negocjując ugody często spotykam się z oporem strony przeciwnej, który bynajmniej nie jest powodowy przedmiotem czy nawet kwotą ugody. Chodzi o coś więcej. O honor. I to rozumiany w ten sposób, że „jeżeli zapłacę to znaczy, że przyznam IM rację”.
Ale ugoda to przecież nie bezwarunkowa kapitulacja! Zobacz jeszcze raz na przepis, gdzie wyraźnie jest napisane „Przez ugodę strony czynią sobie wzajemne ustępstwa by uchylić spór istniejący lub mogący powstać„.
Absolutnie Ty i Twój klient możecie obstawać przy swoim i ciągle się dogadać.
Moje ugody rozpoczynam od oświadczeń stron, w których każdy prezentuje swoje dotychczasowe stanowisko. Te oświadczenia mają podkreślić, że podpisując się pod dokumentem nie wyrzekamy się swoich przekonań i każdy może zachować twarz.
Dogadujemy się, bo to się zwyczajnie opłaca.
Dopiero po przedstawieniu swoich racji można napisać:
„STRONY oświadczają, iż przedmiotowa umowa stanowi ugodę w rozumieniu
art. 917 kc, oraz że zawierając ją czynią sobie wzajemne ustępstwa w zakresie
istniejącego między nimi stosunku prawnego w tym celu, aby uchylić niepewność
co do roszczeń wynikających z tego stosunku lub zapewnić ich wykonanie, albo by
uchylić spór istniejący lub mogący powstać w przyszłości”.
Treść ugody
Jak wspomniałem ugoda pozasądowa może uregulować wszystko, ale myślę, że warto tutaj omówić kilka typowych kwestii:
- zatrzymanie dotychczas uiszczonego wynagrodzenia – jeżeli otrzymałeś już część wynagrodzenia to należy określić w ugodzie jego kwotę i wskazać że zostało ono zapłacone właśnie tym tytułem. Usunie to wątpliwości, że środki otrzymane od klienta nie są tzw. „świadczeniem nienależnym” czyli pieniędzmi do których utraciłeś prawo (np: w związku z odstąpieniem klienta od umowy).
- dalsza zapłata – jeżeli w wykonaniu ugody masz otrzymać jeszcze jakieś środki to dokładnie opisz w jakiej kwocie (pamiętaj o oznaczeniu netto/brutto!) oraz co najważniejsze – z jakiego tytułu je otrzymasz. To, że zawieracie ugodę nie oznacza, że pieniądze zostaną wypłacone „tytułem ugody”. Ciągle dla pewności warto określić czy zapłata to reszta wynagrodzenia, odszkodowanie czy też kara umowna.
- zwolnienie z długu – w ugodzie najczęściej wpisuje się kto i czego się zrzeka. Ja natomiast zdecydowanie wolę odwołać się do tzw. zwolnienia z długu. Jeżeli w ugodzie wpiszesz, że zwalniasz klienta z obowiązku zapłaty na Twoją rzecz określonej kwoty, a klient oświadczy, że to zwolnienie przyjmuje to nie ma wątpliwości czym taka ugoda skutkuje: zobowiązanie wygasa.
Ugodę dobrze jest jeszcze zakończyć formułką:
„STRONY oświadczają, iż przedmiotowa ugoda ma charakter kompleksowy,
ostateczny i wyczerpujący”.
Nie bez kozery napisałem tutaj, że Temida raczej oszczędnie gospodaruje sukcesem, a za to nad wyraz szczodrze obdziela wszystkich lekcjami pokory.
Spór sądowy prawie zawsze niesie za sobą pewien ładunek niepewności i zawsze – koszty 😫.
Do tego dochodzi jeszcze czas i wysiłek.
Dlatego przystępując do rozmów z klientem miej w zanadrzu projekt ugody, bo ta naprawdę potrafi łagodzić obyczaje.
Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?
Brak czasu na czytanie?
Zobacz także:
- Przedłużające się negocjacje – jak szybko zakończyć negocjacje, które prowadzą do nikąd i generują Ci koszty
- Roszczenia klienta do Agencji Reklamowej – kiedy nie mogą powstać, kiedy się przedawniają i dlaczego mogą się nigdy nie przedawnić.
Podziękowania dla:
- Photo by rawpixel.com on Unsplash
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }