„Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele, i? – jakoś to będzie!”.
To mój ulubiony cytat z … „Pana Tadeusza”.
Podejście „szlachta na koń wsiędzie i jakoś to będzie” niestety nadal pokutuje w wielu biznesach, a agencje marketingowe nie są tutaj wyjątkiem.
I nie, nie uważam że to nasza narodowa cecha, ale coś jest na rzeczy 😃.
Od razu zastrzegam: absolutnie możliwym jest, aby agencja reklamowa była biznesowo skuteczna i jednocześnie prawnie bezpieczna.
Fajne rzeczy się dzieją, gdy skuteczność i bezpieczeństwo idą w parze, ale… nie są one od siebie w 100% zależne.
Wynika to z prostego faktu, że biznesową skuteczność często można osiągnąć zapałem i nieustannym parciem do przodu.
Na krótkim dystansie może się wydawać, że bez znaczenia jest czy masz podpisane jakiekolwiek umowy.
W końcu trzeba zewrzeć szeregi, zawalczyć o klienta i na koniec dnia zadbać by … faktura trafiła tam gdzie trzeba 😉.
To są oczywiście rzeczy fundamentalne dla gospodarczego „być albo nie być” każdego biznesu ale…
Prędzej czy później Twoja agencja przejdzie z fazy „wszyscy tu się znamy i sobie ufamy” do „musimy kogoś zatrudnić i to SZYBKO!”.
Współpracownik B2B i jego status prawny w agencji reklamowej
Oznaczenie „b2b” dotyczy stricte współpracy pomiędzy dwiema firmami czyli np: Twoją agencją oraz freelancerem posiadającym własną działalność gospodarczą (najczęściej jednoosobową). To właśnie z angielska oznacza relację „business to business„.
Takie rozwiązanie ma wiele zalet: łatwe rozliczenia, minimum formalności, a współpracę można szybko rozpocząć i równie szybko zakończyć.
Dlatego myśląc o rozbudowanie zespołu jest duża szansa, że w pierwszej kolejności będziesz rozważać skorzystanie z tej elastycznej formy współpracy.
ALE…
Pewnie przy tym nie raz się zawahasz, a gadka-szmatka, że „trzeba mieć w zespole zaufanie” będzie pustym frazesem, gdy do Twojej agencji wkroczy zupełnie obcy Ci współpracownik b2b.
Bo w końcu czy NAPRAWDĘ będziesz mieć pewność, że nie wpuszczasz metaforycznego lisa do równie metaforycznego kurnika?
I to nie lisa pospolitego, ale lisa z gatunku, tych którzy zamiast na drób mogą połakomić się na Twój know-how lub klientów.
Na ratunek przyjdą Ci (jak pewnie już zgadłeś) UMOWY.
Zanim jednak przejdę do sedna musimy jeszcze rozprawić się z jednym mitem…
Współpracownik B2B bez umowy nie zasługuje na zaufanie?
Krótka odpowiedź: propozycja zawarcia umowy to wcale nie jest wotum nieufności już na starcie współpracy.
Przez lata miałem okazję uczestniczyć w niezliczonych negocjacjach, a przez moje ręce (i skrzynki e-mail 😉) przeszły setki umów.
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że NIGDY nie spotkałem się z sytuacją żeby druga strona poczuła się dotknięta propozycją podpisania umowy.
Nigdy!
Przeliteruję: N-I-G-D-Y.
Za to na marginesie wspomnę, że współpracownik B2B może się poczuć dotknięty jeżeli agencja marketingowa nie proponuje mu żadnego kontraktu. Taka postawa agencji jako partnera biznesowego może przecież sygnalizować, że nie traktuje on współpracy jako długofalowej.
Zresztą to właśnie jeżeli w zespole jest owo zaufanie to zawarcie umowy jest tylko formalnością oraz potwierdzeniem już ustalonych i przestrzeganych zasad.
Gdy jest zaufanie to nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, aby podejrzewać drugą stronę o nieczyste intencje.
Wielokrotnie za to miałem do czynienia z paradoksalną sytuacją, w której agencja i współpracownik B2B nie potrafili dogadać się w kwestii umowy właśnie … przez brak zaufania.
W takim przypadku niechęć do wszelakiej maści kontraktów nie jest przyczyną erozji relacji, ale jedną z jej wielu oznak.
W końcu przyznasz mi, że nie da się nadużyć zaufania, którego się nigdy nie zdobyło. Makes sense, prawda? 😉.
Być może więc wdrażanie w Twojej agencji poniższych umów byłoby dla Ciebie również okazją do weryfikacji z kim Ci zawodowo jest „nie po drodze”.
W każdym razie w temacie umów wszelkie obawy przed ich negocjowaniem i podpisaniem są z gruntu złym doradcą. Działaj!
Umowa ramowa agencji ze współpracownikiem
To absolutnie podstawowy dokument o jaki powinien zadbać.
Umowa ramowa to takie prawne fundamenty na jakich zbudujecie swoje relacje biznesowe.
Jak taka „ramówka” funkcjonuje w praktyce?
Otóż powinna ona automatycznie zadziałać, gdy tylko współpracownik b2b otrzyma od Ciebie zamówienie.
Zamówienie! To brzmi bardzo górnolotnie, prawda?
Ale spokojnie, nie mam tutaj na myśli jakichś szablonów czy dodatkowych załączników.
Z prawnego punktu widzenia jeżeli wyślesz współpracownikowi e-maila z zadaniem to będzie to złożenie zamówienia.
Może to być też task dodany w apkach takich jak Trello czy ClickUp, albo nawet prośba przekazana na onlajnowym meetingu.
Grunt żeby prawny mechanizm był jasny: ilekroć współpracownik b2b wykonuje coś dla Twojej agencji to stosuje się zapisy umowy ramowej. I nie ważne czy jest to rutynowe zadanie czy też wielomiesięczny projekt.
Zakaz konkurencji i NDA dla współpracownika
W mojej ocenie absolutnie kluczowym jest, aby Twoja „ramówka” nie pozostawiała wątpliwości w dwóch kwestiach:
- jeżeli współpracownik b2b otrzymuje do wykonania projekt dla Twojego klienta to ten klient objęty jest zakazem konkurencji;
- jeżeli współpracownik b2b otrzymuje wrażliwe dane i informacje (a w szczególności dotyczące Twojego klienta) to będą one traktowane jako poufne.
Na blogu wyjaśniałem już jak działa zakaz konkurencji oraz że jego celem nie jest wyeliminowanie kogokolwiek z rynku.
W końcu jeżeli Twój współpracownik b2b jest social media managerem to trudno od niego oczekiwać żeby po zakończeniu z Tobą współpracy rzucił media społecznościowe w kąt.
Myślę, że nie masz z tym żadnego problemu, że social media manager będzie nadal…social media managerował 😉.
Problem zaczyna się tam, gdzie współpracownik b2b może podejmować próby nawiązania współpracy bezpośrednio z TWOIM KLIENTEM.
Zdaję sobie z tego sprawę, że to klient dobiera sobie kontrahentów i że rynek (prędzej czy później) wszystkich zweryfikuje.
Tyle, że co innego konkurować z przedstawicielami owego wolnego rynku, a co innego „konkurować” z osobą której (w zaufaniu) powierzyłeś obsługę własnego klienta.
Dlatego dobrze sformułowana umowa ramowa powinna „automatycznie” zobowiązywać współpracownika b2b do powstrzymywania się od działań konkurencyjnych w zakresie klienta, którego przekazałeś mu do obsługi.
Tak samo za poufne „automatycznie” powinny być uznawane wszelkie istotne gospodarczo informacje jakie współpracownik b2b uzyskuje o kliencie lub od klienta.
Prawa autorskie współpracownika B2B
Pisałem już o tym, że Twoja agencja musi ogarniać skąd biorą się u niej prawa autorskie.
Sam coś stworzyłeś? Prawa są przy Tobie od samego początku.
Twój pracownik przygotował dla Ciebie grafikę? Nabywasz do niej prawa jako do utworu pracowniczego.
A współpracownik b2b? Coż, bez umowy nie nabędziesz od niego nic.
W najlepszym przypadku stanie się on współtwórcą np: kampanii reklamowej projektowanej z Twoją agencją (co rodzi wiele problemów).
A w najgorszym przypadku?
Wykorzystasz utwory zamówione u współpracownika b2b (za które zresztą zapłacisz fakturę) i …. naruszysz jego autorskie prawa majątkowe 😱.
Na szczęście sprawę da się łatwo załatwić i nie musisz podpisywać osobnej umowy na każdy jeden utwór.
Jak wielokrotnie wypowiadały się już sądy (m.in. w sprawie I ACa 72/2001) można się umówić ze współpracownikiem b2b, że Twoja agencja będzie automatycznie nabywać wszystkie utwory stworzone na podstawie łączącej was umowy ramowej.
Tutaj pięknie Ci wszystko opisałem w tym temacie 😃.
REASUMUJĄC:
zaufanie w relacjach business to business jest ważne, ale nie powinno być jedynym elementem, który reguluje ową współpracę.
Parafrazując koraniczne „najpierw uwiąż wielbłąda, potem ufaj Allahowi” powiem Ci: najpierw podpisz umowę ramową, a potem ufaj współpracownikowi b2b 😁.
Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?
Brak czasu na czytanie?
Zobacz także:
- Nabycie praw autorskich od współpracownika – Co zrobisz, gdy klient zapyta, czy na pewno nabyłeś wszystkie prawa autorskie od współpracownika? Sprawdź, dlaczego i jak masz to ogarnąć.
- Prawa autorskie wspólnika w agencji reklamowej będącej spółką – Prowadzicie agencję reklamową w formie spółki? Pamiętaj, że prawa autorskie wspólnika nie przejdą na spółkę „z automatu”. Potrzebna będzie do tego umowa.
Podziękowania dla:
- Photo by krakenimages on Unsplash
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }