Edit: Jeszcze dobrze tego nie napisałem, a już idą zmiany. Zakaz reklamy aptek do likwidacji: https://biznes.pap.pl/wiadomosci/firmy/tsue-orzekl-ze-zakaz-reklamy-aptek-w-polsce-sprzeczny-z-prawem-unii-europejskiej
Wszystko zaczęło się od telefonu. Po drugiej stronie – właściciel popularnego portalu lifestyle’owego. Chciał opublikować artykuł o naturalnych kosmetykach. Tekst był gotowy, grafiki wgrane, a linki do apteki internetowej – już „w blokach startowych”.
I właśnie te linki przyprawiały autora artykułu o ból głowy.
– Panie Mecenasie, czy to może być uznane za reklamę apteki? – zapytał z niepokojem.
To nie pierwszy raz, gdy ktoś z branży marketingowej dzwoni do mnie z takim pytaniem. Granica między informacją a reklamą apteki jest zaskakująco cienka.
Właściwie to ciężko mówić o jakiejś granicy: wszystko co nie jest „suchą” informacją jest uważane za reklamę.
No a w tym konkretnym przypadku?
Artykuł miał charakter sponsorowany. To raz.
A apteka była wskazana jako miejsce zakupu kosmetyków. To dwa.
Sytuacja wyglądała więc na klasyczny przypadek reklamy pośredniej, czyli takiej, która nie mówi wprost „kup teraz”, ale… subtelnie zachęca do skorzystania z oferty…konkretnej apteki.
Dalszy los tego artykułu – i jego autora – zależał odpowiedzi na jedno zasadnicze pytanie: czym w świetle prawa jest „reklama apteki”?
Czytaj dalej >>>
Mnóstwo czasu upłynęło od kiedy oddałem w Twoje ręce mój pierwszy poradnik „Wzór umowy dla agencji reklamowej”.
Przyznaję, że powstawał trochę „na chybcika” i nigdy nie byłem do końca z niego zadowolony.
Właściwie to zbiegiem lat byłem z niego zadowolony w co raz mniejszym stopniu, bo…po prostu zyskałem na wiedzy i doświadczeniu zebranym po różnych agencjach.
Wiedziałem więc, że ten pierwszy poradnik poradnik to tylko namiastka tego co powinienem Ci przekazać.
Nie, nie pozjadałem jeszcze wszystkich rozumów (i chyba niekoniecznie bym chciał 😉), ale w moim awanturniczym, adwokackim życiu nauczyłem się przez ten czas jeszcze kilku trików. I otrzymałem jeszcze kilka lekcji pokory 😁.
Dlatego usiadłem z kawką i tak długo pracowałem nad nową wersją, aż z ręką na sercu mogłem powiedzieć: mamy to!
A co jest w środku?
Możesz to sprawdzić klikając tutaj i pobierając pierwsze 20 stron ebooka.
Dodałbym „za darmo!!!„, ale cały ebook jest za darmo więc to pewnie nie zrobi wrażenia 😉.
No dobrze, niezupełnie za darmo, bo proszę Cię w zamian o zapis na mój newsletter.
Ale zrewanżuję się bonusami! Nie będę spoilerował, ale…warto 😍.
Wzbudzają skrajne emocje, polaryzują, a często są też jednoznacznie kojarzeni z określonym zdarzeniem lub przywarą. Politycy.
Jednym słowem: wizerunek polityka wręcz idealnie nadaje się do wszelakich działań reklamowych.
Przykład? Stanisław Derehajło, czyli były wicemarszałek województwa podlaskiego. Niewielu jest wstanie coś więcej powiedzieć to tej postaci i jej dokonaniach, ale memy „Panie Areczku” zna przecież każdy 😃.
Ta niebywała marka osobista nie jest może kopalnią złota, ale wizerunek polityka został skomercjalizowany…w formie magnesów na lodówkę. Ta sytuacja, delikatnie rzecz ujmując, nie spodobała się Panu Stanisławowi, który zapowiedział już kroki prawne.
Zupełnie mnie to nie zaskoczyło, gdyż wiele agencji social media rozpytywało mnie o granice mem marketingu.
I w tych pytaniach przodowały pomysły na kampanie z politycznym memem w roli głównej.
Początkowo trochę mnie to zdziwiło, ale …
Jak zawsze wystarczyło popytać i zrozumiałem, że wcale nie chodzi o to, że wizerunek polityka dodaje reklamie uroku 😉
Otóż agencje chciały ten wizerunek wykorzystywać w oparciu o pewien mit związany z wizerunkiem osób powszechnie znanych.
Czytaj dalej >>>
Zgody marketingowe to taki temat gdzie nie można „owijać w bawełnę” 😃
Bo stawka jest wysoka (kary do miliona złotych), a materiał…dość skomplikowany. A przynajmniej taki obraz wyłania się z czeluści internetu (i LinkedINa) 😃.
Nie będę starać się przekonać Cię, że jest inaczej, ale jeżeli nerwowo przeczesywałeś wspomniane cyfrowe czeluście to pragnę Cię uspokoić. Wszystko znajdziesz w tym miejscu. Tu. Na blogu który właśnie czytasz.
Wydaje mi się, że strach i zgody marketingowe mają „wielkie oczy”, bo mało kto wie z czym przyjdzie mu się zmierzyć.
Dużo osób wie tylko tyle, że kiedyś to z tymi zgodami było inaczej, ale teraz się zmieniło. Na gorzej. I kropka 😃.
To zdecydowanie za mało. Zresztą tych przepisów jest garstka więc nie ma żadnych powodów dla których nie miałbyś ich poznać.
Więc zaparz kawkę, odpręż się i…od razu zapnij pasy, bo czeka nas ostry rajd po kilku ustawach 😉.
Czytaj dalej >>>