adwokat Bartosz Gajek

⛑️ główny ratownik

Jako adwokat pomagam kreatywnym rozwiązać problemy z jakimi borykają się ich agencje marketingowe. Przeczytasz tutaj jak uniknąć błędów popełnianych w Twojej branży – tych najczęstszych i… tych najbardziej kosztowych. Podpowiem Ci jak umowy mogą chronić efekty Twojej pracy i jak zadbać o to, żeby zawsze działały na Twoją korzyść. Wreszcie poradzę Ci jak porozumieć się z trudnym klientem (TYM który spędza Ci sen z powiek), a gdy wszystko inne zawiedzie – jak skutecznie dochodzić swoich praw przed sądem...
[Więcej >>>]

Umów bezpłatną konsultację

Sklep z umowami

Odszkodowanie umowne? Zanim Twoja agencja podpisze kontrakt sprawdź TEN zapis

Bartosz26 listopada 2020Komentarze (0)

odszkodowanie umowneW wielu zawodach intuicja gra szczególną rolę, a przeczucia często się sprawdzają.

Kiedyś przy weselnym stole (a uwielbiam wesela) rozmawiałem o tym z lekarzem, który wiele lat przepracował na SORrze.

Powiedział mi wtedy, że bywały takie dni kiedy potrafi dosłownie wyczuć, że niedługo pojawi się wiele ciężkich przypadków.

Zazwyczaj się nie mylił.

Szósty zmysł. Prekognicja. Czysty przypadek. Albo coś jeszcze innego.

Ja również w moim zawodzie miewam podobne przeczucia.

Dokładnie zapamiętałem pewien całkiem niedawny poniedziałek.

Do biura dojechałem bez korków i przed czasem.

Siadłem przy moim wyjątkowo uporządkowanym i uprzątniętym biurku.

Wypiłem łyk  świeżo zaparzonej (w Żabce) kawy.

Popatrzyłem na moją  bardzo rozsądną listę zadań i nieco od niechcenia rzuciłem do mojej wspólniczki (a prywatnie małżonki):

„Coś dzisiaj za spokojnie. Mam wrażenie, że zaraz coś się wysypie”

Okazały się to być prorocze słowa, bo zaledwie 20 minut później już „wisiałem” na telefonie.

Naliczyli nam odszkodowanie umowne!

To były pierwsze słowa jakie usłyszałem w słuchawce od account managera.

I teraz konia z rzędem temu, kto znajdzie prawnika, który oparłby się zadaniu pytania:

„Ale za co?”

Ja też nie potrafiłem 😉.

Zapytałem.

Dowiedziałem się, że w ten sam leniwy poniedziałek do agencji przyszedł list od ich klienta.

Było to o tyle dziwne, że do biura nie trafiło nic innego niż rachunki, karty z podziękowaniami, pralinki i – od święta – butelka dobrego wina.

A tutaj ni stąd, ni zowąd biała, „oficjalna” koperta i do tego przesyłka polecona.

Gdy Pan account otworzył tę „poleconą” sytuacja stała się… jeszcze bardziej oficjalna.

W środku znajdowało się bowiem krótkie pismo zatytułowane „wezwanie do zapłaty” i tako stało w nim napisane:

„Szanowni Państwo,

Stosownie do treści umowy z dnia __________ o wykonanie serwisu internetowego do dnia ________ zobowiązani byli Państwo opublikowania zamówionej witryny w domenie _________.pl, która spełniać będzie wymogi określone w specyfikacji stanowiącej załącznik nr 1 do umowy. Po zapoznaniu się z Państwa pracami stwierdzamy, że strona nie posiada następujących, objętych zamówieniem, elementów, a to:

a. ____________

b. ____________

Przez wzgląd na powyższe, zgodnie z treścią §12 ust.5 umowy, uprawnieni jesteśmy do naliczenia kary i stąd też w załączeniu przesyłamy notę księgową na odszkodowanie umowne w kwocie [tutaj niebagatelna kwota]”

Okazało się, że w umowie znajdowała się klauzula z karą umowną.

Te zagadkę mieliśmy więc rozwiązaną: skąd ten list i po co 😉.

Ale co tak naprawdę się wydarzyło?

Szybkie śledztwo w agencji dobitnie wykazało, że strona została wykonana prawidłowo i to na czas.

Tyle, że na serwer klienta trafiła jej wczesna wersja, która nie posiadała jeszcze wszystkich elementów.

Ktoś, coś, gdzieś zawalił.

Tylko, że odszkodowanie umowne zostało naliczone…

Odszkodowanie umowne? Tak, ale po wezwaniu

Niewypowiedziane pytanie zawisło w powietrzu:

„I co dalej? Płacić i płakać?”

Z klientem negocjować się nie dało, bo to … urząd.

Tutaj mała dygresja: jako społeczeństwo „zapętliliśmy” w ściganiu korupcji do tego stopnia, że widzimy ją wszędzie.

A właściwie to nie my ją widzimy, ale obawiamy się że dostrzeże ją ktoś inny. Na przykład taki podmiot na „C” 😉.

Dochodzi więc do absurdów, że urzędy „bezlitośnie” rozliczają kontrahentów za każdą jedną drobnostkę.

Zrozumiałbym, gdyby ta postawa wynikała tylko i wyłącznie z szacunku do pieniędzy podatników (🤣 ha ha!).

Ale tak nie jest. Gorliwość wynika z obawy, że w każdym biznesowym ustępstwie ktoś zaraz wywęszy układ.

Zaraz, albo pięć lat później – jak w urzędzie potrzeba będzie znaleźć aferę.

Wróćmy jednak na ziemię i do bardzo realnego problemu agencji interaktywnej.

Wiedziałem, że to jest ten moment kiedy każdy klient baaaardzo liczy na jakieś „prawnicze czary-mary„.

Że niby lepiej byłoby dla wszystkich, gdybym zamiast togi miał różdżkę, a zamiast aplikacji prawniczej ukończył…Hogwart.

Nie dałem się jednak ciągnąć za język za nim nie otrzymałem skanu podpisanej umowy.

Często bowiem powtarzam, że prawnik jest jak mechanik: żeby cokolwiek o sprawie powiedzieć musi wpierw „popatrzeć pod maskę”.

W umowie istotnie znajdował się cały paragraf poświęcony karze umownej, a sama wpadka agencji była niezaprzeczalna.

Czy zatem byliśmy w kropce?

Na ratunek przyszła jednak sama umowa, gdyż ktoś niezwykle roztropny umieścił w niej taką klauzulę:

„Przed obciążeniem Wykonawcy karą umowną Zamawiający na piśmie wezwie go do usunięcia naruszenia i wyznaczy w tym celu odpowiedni termin, nie krótszy jednak niż 7 dni roboczych”

Co to oznaczało dla mojej agencji i jaka wynika z tego dla Ciebie lekcja?

Odszkodowanie umowne naliczone w sposób bezskuteczny

Sprawa miała swój szczęśliwy finał.

W uprzejmym liście adwokackim wyjaśniłem urzędowi, że agencja owszem popełniła błąd, ale nie otrzymaliśmy w tym zakresie wezwania zgodnie z paragrafem tak i takim.

Zapewniłem również, że jeżeli tylko nadal mamy zgodę na korzystanie z serwera urzędu (o tym, że jakie mogą być kłopoty z „hulaniem” na nieswoim hostingu pisałem tutaj) to oczywiście wszystko zostanie uzupełnione, bo od dawna jest już gotowe.

I co?

Tydzień później trafiło do nas kolejne pismo zatytułowane „wezwanie do usunięcia naruszeń”, a w środku termin 7 dni na dodanie brakujących treści – pod surową groźbą naliczenia kary umownej 😉.

Happy End.

Jaki jest więc w tej historii morał/puenta/lekcja dla Twojej agencji?

Warren Buffet (to dość ogarnięty facet) powiedział, że dobrze jest uczyć się na błędach, ale lepiej jest się uczyć na cudzych błędach.

Jeżeli więc podpisujesz umowę imieniem swojej agencji i widzisz, że są w niej kary umowne, to  co powinieneś od teraz robić?

A no zadbać o to żeby w umowie była klauzula uzależniająca naliczenie kary od wcześniejszego wezwania do usunięcia naruszeń.

Z doświadczenia wiem, że druga strona nie będzie mieć z takim zapisem problemów, a być może kiedyś uratuje Ci on skórę.

A nazywając rzecz po imieniu: pieniądze 😉.

Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?

Google Ads

Brak czasu na czytanie?

Zobacz także:

  • Kara umowna za brak zapłaty – Prawniczy odpowiednik jednego z siedmiu grzechów głównych to “kara umowna za brak zapłaty”. Tymczasem odsetek nie można zastąpić karą umowną.
  • Jak negocjować umowy – Jak negocjować umowy? Wyjaśnił mi to pewien mądry i doświadczony przedsiębiorca przy okazji dużego kontraktu. TO ma wiele wspólnego z pływaniem.

Podziękowania dla:

  • Photo by Photoholgic on Unsplash

W czym mogę Ci pomóc?

Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

Jeżeli potrzebujesz indywidualnej płatnej pomocy prawnej, to zapraszam Cię do kontaktu.

Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

Bartosz Gajek

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez GAJEK PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI SPÓŁKA PARTNERSKA w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 0 komentarze… dodaj teraz swój }

    Dodaj komentarz

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez GAJEK PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI SPÓŁKA PARTNERSKA w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.
    Chcesz zgłosić nielegalne treści? Szczegóły: regulamin treści.

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: