Ryzyko przegrania sprawy jest żelaznym punktem mojej rozmowy z klientami.
Bo to zawsze istnieje.
Gdy jednak padnie pytanie „jaka jest szansa na wygranie sprawy/przegranie sprawy” opowiadam anegdotkę o psie prawnika.
Nie znasz jej? 😁
Było to tak:
Do pewnego prawnika przyszedł nieznajomy i pokazał mu poszarpane spodnie.
„Pana pies mnie pogryzł. Proszę zapłacić mi za zniszczone ubranie albo pójdę do sądu”
Prawnik dopytał się o okoliczności pogryzienia po czym zaproponował odszkodowanie: 300 zł
Nieznajomy wziął pieniądze i podał prawnikowi rękę na zgodę.
Sąsiad słysząc to „przez płot” zaraz przybiegł do prawnika.
„Za co ty mu zapłaciłeś? Przecież nie masz psa!”
Prawnik chowając portfel dpowiedział jednak ze spokojem:
„To prawda, ale sprawa mogła trafić do sądu. A tam wszystko może się zdarzyć”
W sądzie wszystko jest możliwe?
Anegdotkę o psie prawnika można rozumieć bardzo cynicznie: sądy są oderwane od rzeczywistości i wydają niesprawiedliwe wyroki. Facet nie miał nawet psa a mogli go skazać!
Tymczasem rzeczywista puenta „psa prawnika” jest taka: w sądach wszystko może się zdarzyć, bo sędziowie nie czytają w myślach, a orzekają na podstawie tego co mają w aktach. A w aktach jest tylko to co przedstawią strony. A więc masz wpływ na to jakie zapadnie rozstrzygnięcie. I to bardzo realny.
Dajmy na to, że zaprojektowałeś opakowanie produktu.
Pracę faktycznie wykonałeś i wystawiłeś fakturę. Klient nie zapłacił.
Do sądu złożyłeś tylko wydruk projektu i fakturę.
Nie miałeś co prawda umowy na piśmie, ale z klientem prowadziłeś obszerną korespondencję e-mail.
I nie dołączyłeś jej do pozwu.
Twój podwykonawca uczestniczył w rozmowach z klientem.
I nie powołałeś go na świadka.
Półki aż się uginają od produktów w opakowaniach wedle Twojego projektu.
I nie zabezpieczyłeś tego dowodu dla sądu.
Skąd więc to oczekiwanie, że wyrok będzie sprawiedliwy tj. korzystny dla Ciebie? W aktach przecież praktycznie nic nie ma. A powinno być. Rzadko się zdarza, że ktoś niezadowolony z rozstrzygnięcia sądu NAPRAWDĘ się przyłożył przy przedstawianiu dowodów.
Ryzyko przegrania sprawy sądowej
Kiedy adwokat szacuje tzw. „ryzyko procesowe” dla agencji marketingowej kieruje się kilkoma kryteriami.
Niestety przy tym szacowaniu wiele kwestii jest oceniane intuicyjne i na podstawie doświadczenia zawodowego prawnika.
Dlatego też na koniec nie otrzymasz wyniku: 87% szans na korzystny wyrok. To będzie raczej „duża szansa powodzenia”, „ostrożny optymizm” albo coś w rodzaju „to jest sprawa do przegrania”. Musisz tutaj zdać się na swojego pełnomocnika.
Gdy oceniam ryzyko przegrania sprawy sądowej zawszę biorę pod uwagę następujące kwestie:
- Umowa – zawsze lepiej gdy jest 😄 natomiast nie gwarantuje ona sukcesu. Często zdarza się, że zawarty kontrakt nie ma naprawdę ważnych postanowień. W takim przypadku i tak muszę pomocniczo sięgnąć do przepisów kodeksu cywilnego. Dlatego nie załamuj się jeżeli nie masz umowy na piśmie. Słaba umowa daje tak mało, że zasadniczo mogłoby jej nawet nie być.
- Korespondencja – e-maile, komunikatory czy nawet smsy. Wszystko to może być dowodem w sprawie i dostarczyć sądowi obiektywnych informacji o tym jak przebiegała Twoja współpraca z klientem. Wydruki z e-mali to naprawdę już chleb powszedni w sądach.
- Świadkowie – świadkowie mogą pomóc sprawie, ale czasami mogą ją totalnie pogrążyć (tutaj taki przykładzik 😃). Po pierwsze nie muszą to być żadne osoby trzecie, to może być też Twój współpracownik. Po drugie świadek musi chcieć Ci pomóc. Ciągnięcie kogoś do sądu za przysłowiowe uszy rzadko zdaje egzamin. I wreszcie po trzecie świadek naprawdę nie musi zeznawać dwie godziny na Twojej sprawie. Zazwyczaj wystarczy krótko i na temat np: klient był u Ciebie, odebrał projekt razem z fakturą i był zadowolony. To byłyby zeznania na 5 minut, ale w kluczowej kwestii.
- Zagadnienie prawne – czasami sprawa jest prosta jak konstrukcja cepa, a czasami jest w niej jakiś „prawniczy smaczek”. Ten „smaczek” to problem z wykładnią umowy/regulaminu/stosowaniem przepisu, co zawsze stwarza ryzyko, że sędzia będzie miał inny pogląd niż Twój adwokat (taki „smaczek” występował w moim sporze z przewoźnikiem).
- Wady – sprawa jest prosta gdy klient korzysta z efektów Twojej pracy (z radością, bez zastrzeżeń tylko że nie raczył zapłacić😕). Nieco inaczej sprawy się mają, gdy klient miał masę zastrzeżeń i rozstał się z Tobą w ponorym nastroju.
Jak zmniejszyć ryzyko przegrania sprawy
Oczywiście nie możesz traktować każdego zlecenia tak, jak gdyby sprawa miała wylądować w sądzie. Natomiast prowadząc swoją agencję marketingową powinieneś po prostu liczyć się z taką ewentualnością, że być może kiedyś przyjdzie Ci upomnieć się w sądzie o swoje.
Dobra wiadomość jest taka, że musisz stosować raptem do kilku prostych zasad, aby wydatnie zmniejszyć ryzyko przegrania sprawy.
Wszystkiego dowiesz się z dwóch darmowych ebooków jakie dla Ciebie przygotowałem:
Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?
Brak czasu na czytanie?
Zobacz także:
- Gdy klientowi nie podoba się Twoja praca – Estetyka strony internetowej jest ocenna. Jeżeli jednak spod Twojej igły (i klawiatury) wyszła spełniająca wszelkie standardy witryna to klient musi zapłacić.
- Klient deklaruje że zapłaci – Warto aby agencja marketingowa upomniała się niezapłaconą fakturę.Deklaracja zapłaty przez klienta stanowi uznanie roszczenia, a to ma liczne zalety.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }