W zeszłym tygodniu miałem przyjemność uczestniczyć w fenomenalnej imprezie jaką jest Hunt Run – jedyny w Polsce festiwal sportowo – muzyczny.
Dystans: 10 km z przeszkodami.
Nie wiedzieć czemu (albo wiedzieć: algorytm Facebooka 😉) dzień przed startem na Instagramie wyświetlił mi się cytat z Garego Vaynerchucka, który brzmiał tak:
„Business is a marathon, and most of society thinks it’s a sprint„
I z tą sportowo-biznesową metaforą stanąłem na linii startu i ruszyłem do biegu „Hardy dzik„.
Maraton wprawdzie to nie był, ale wdrapując się na białczańskie górki albo przeciskając się pod zanurzonymi w błocie oponami i tak miałem sporo czasu na przemyślenia.
Jeżeli więc biznes był jak ten bieg to z całą pewnością ustawione na jego trasie przeszkody były jak (i tutaj nie ma potrzeby bardzo sięgać po analogię)… przeszkody w biznesie.
A z tymi radziłem sobie różnie.
Wszystkie wyzwania siłowe (liny czy ścianki) zaliczyłem, z bieganiem było „jako tako”, a wszystko co wymagało równowagi i balansowania totalnie mnie pogrążyło.
Biznesowa lekcja została mi udzielona dopiero tydzień później, gdy pokazywałem znajomej biegaczce filmik z końcówki biegu.
Biegaczka, z trudem skrywając swoje rozbawienie, powiedziała mi wtedy:
„Bartku to jest naprawdę imponujące, że udało Ci się przejść tutaj tak daleko, bo robiłeś to TOTALNIE NA OPAK” (wypowiedź tylko parafrazuję bo była bardziej dosadna 😉).
Mina mi zrzedła, bo byłem dumny z mojej ciężkiej pracy.
W pokonywaniu przeszkód nie chodziło jednak tylko o ciężką pracę, chociaż tak mi się wydawało.
Po krótkiej rozmowie szybko bowiem zostałem przez wspomnianą biegaczkę wyedukowany, że praktycznie każda przeszkoda mogła być łatwiej i szybciej pokonana przy użyciu odrobiny techniki (przykładowo z obręczami to robi się to tak 🙄).
Nie musiałem więc być super ekspertem, a jedynie wystarczyło ciutkę temat zresearchować albo pogadać z kimś bardziej doświadczonym.
Po tej rozmowie zacząłem się zastanawiać ile jest jeszcze takich obszarów mojego życia gdzie wylewam „siódme poty” którymi najpewniej próbuję nadrobić brak „know-how”.
Dlatego postanowienia mam dwa:
PIERWSZE: zrobię solidny audyt mojej kancelarii w poszukiwaniu spraw i procesów do których podchodzę jak do tych nieszczęsnych obręczy.
DRUGIE: za rok wracam na Hunt Run (żeby odegrać się na tych obręczach 😆).
Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?
Zobacz także:
- Dlaczego robię to co robię – jak zacząłem pracować dla branży kreatywnej, jak się w niej zakochałem i dlaczego w niej nie pracuję.
- Toga – co toga ma wspólnego z „Iniemamocni” i co sprawa, że można się w niej poczuć jak superbohater
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }