W mojej praktyce spotykam się z podejściem, że sprawdzenie umowy przez prawnika jest panaceum na (prawie) wszelkie bolączki.
Że niby wystarczy tylko wysłać maila do zaprzyjaźnionego adwokata o treści „weź rzuć na to okiem w wolnej chwili” i wszystko będzie dobrze.
Rozumiem atrakcyjność takiego podejścia: wszyscy mamy zbyt dużo rzeczy na głowie.
Sprawdzenie umowy to pewnie kolejny, dogłębnie przykry punkt na Twojej niekończącej się liście zadań który z radością byś oddelegował profesjonaliście.
I oczywiście zdarza mi się, że sprawdzenie umowy dla agencji marketingowej sprowadza się do krótkiej lektury i jeszcze krótszego e-maila „wszystko ok, nie mam uwag„.
Ale wiesz co mi się zdarza częściej?
Refleksja JUŻ PO FAKCIE, że dobrze się stało, że znów postawiłem na swoim i usiadłem do umowy razem z klientem.
Bo na koniec wyszły na jaw sprawy, które żadnemu z nas nie przyszłyby do głowy, a było o krok od (prawnej) katastrofy 😱.
Wspólne sprawdzenie umowy z prawnikiem
Samodzielne sprawdzenie umowy przez prawnika jest często niemożliwe.
Dodam: prawidłowe i rzetelne sprawdzenie umowy.
Dlaczego?
Poniżej wypisałem sobie trzy najczęstsze przyczyny:
- umowa nie oddaje ustaleń biznesowych
- umowa wymaga zmian technicznych a nie prawnych
- klient rozumie umowę inaczej niż prawnik (albo na odwrót)
To te trzy przyczyny sprawiają, że prawnik może oceniać inaczej niż jego klient. Albo na odwrót: klient uważa, że umowa jest świetna, a prawnik łapie się za głowę.
I od razu zastrzeżenie: powody dla których sprawdzenie umowy z prawnikiem jest istotne (a czasem niezbędne) nie wynikają ze złej woli klienta agencji marketingowej (np: dużej firmy z własnym działem prawnym), który obrał sobie za cel stworzenie umowy z piekła rodem.
Pięknie podsumował to Grzegorz Krzemień w książce „Własna firma krok po kroku„:
„Moje doświadczenie z umowami jest pozytywne. Jeszcze nikt przez te kilkanaście lat za pomocą umowy nie chciał mnie oszukać lub ugrać coś więcej niż mu się należało”
Podpisuje się pod tym obiema rękoma z małym „ALE” i z „gwiazdką”. O taką maluteńką * 😉.
Traktuj umowy jak nóż: można nim ukroić chlebek i posmarować go dżemikiem. Pychota!
Ale nożem można też sobie (albo co gorsza: komuś) zrobić „kuku”.
Kiedy wszystko z klientem układa się pęknie to myślimy tylko o wspomnianym pieczywku i konfiturach 😁.
Natomiast gdy przyjdzie do sporu to strony rzucają się na umowę (jak nie przemierzając mszyce na jabłko) i pilnie czytają co tam stoi napisane. Czasem to jest ten pierwszy raz kiedy czytają ze zrozumieniem to co podpisali 😮.
Wtedy wszystko co niejasne, niedopowiedziane, niefortunnie sformułowane lub niezapisane bywa śmiertelnie niebezpieczne dla Twojej agencji marketingowej.
#1 Gdy umowa nie oddaje ustaleń biznesowych
Zacznijmy od punktu pierwszego, bo umieściłem go tam nie bez kozery.
I cóż z tego, że właściciel agencji i jego klient wszystko uzgodnili, podali sobie ręce i nawzajem poklepali się po plecach.
Nagminnie takie ustalenia biznesowe nie są umieszczane w umowie, a do prawnika „leci” umowa będąca szablonem, albo – co gorsza – „sklejką” kilku różnych umów.
Ja jako prawnik tych ustaleń biznesowych nie znam więc na pierwszy rzut oka umowa może nie budzić moich zastrzeżeń.
Dlatego pierwszym moim pytaniem podczas spotkania online jest „Panie Janie jakie były wasze ustalenia„.
Wtedy w odpowiedzi zazwyczaj słyszę całe litanie warunków, zastrzeżeń i key deliverablsów (że tak z angielska powiem).
A mamy projekcie umowy co? Ano nico!
Ot kilka banalnych zdań, ustalone wynagrodzenie i obowiązkowo klauzula „w zakresie nieuregulowanym w umowie stosuje się postanowienia kodeksu cywilnego” (jak gdyby możliwość stosowania powszechnie obowiązującego prawa musiała być zapisana w umowie 🙄).
Tak więc to o czym klient opowiadał mi przez bite 5 minut (na jednym wdechu ) bywa że w umowie zostało ujęte w… jednym zdaniu.
Prawnik nie czyta w Twoich myślach więc koniecznie opowiedz mu o swoich biznesowych ustaleniach. Czasem kilka detali zmienia w umowie WSZYSTKO.
#2 Gdy umowa wymaga zmian technicznych a nie prawnych
Gdy wspólnie z właścicielami agencji sprawdzam umowę to zdziwiłbyś się jak często „majstrujemy” przy jej aspektach technicznych.
Wtedy pytam:
Jaki ma być budżet na adsy? „No większy niż jest w umowie! Proszę wpisać X zł”
Ile jest dni na zgłoszenie poprawek? „No na pewno nie dwa tygodnie! Zmieniamy na 3 dni robocze”
Czy wydajemy pliki otwarte z projektami graficznymi? „Jasne Panie Bartoszu, za dopłatą 😉”.
Skąd to biedny prawnik ma to wiedzieć bez Ciebie?
On popatrzy na umowę i z prawnego punktu widzenia uzna, że wszystko jest ok. W końcu z prawnego punktu widzenia nie jest żadnym zagrożeniem, że masz zaproponować klientowi trzy warianty logotypu….
Dopiero gdy wspólnie przejdziecie przez umowę „linijka po linijce” macie szanse natrafić na jej techniczne mankamenty.
I je poprawić! Każda istotna poprawka w umowie jest na wagę złota, bo zwiększa bezpieczeństwo prawne Twojej agencji marketingowej.
#3 Klient sobie, a prawnik sobie
Tutaj pisałem o tym, że „dobra umowa to taka, której każde postanowienie jest jasne i zrozumiałe dla czytelnika, który nie brał udziału w jej tworzeniu”.
Wiesz jak często natrafiam na takie umowy? Niezbyt często 😃.
Interpretacja i wykładnia umów potrafi sprawić trudności nawet bardzo doświadczonym prawnikom.
Dlatego największym błędem jaki owi prawnicy mogą popełnić to założyć, że klient wysyłając umowę do sprawdzenia w pełni ją rozumie.
Szkopuł w tym, że klienci raczej nie mówią, że czegoś nie rozumieją. Oni po prostu rozumieją to po swojemu!!!
I tutaj jest pies pogrzebany: klient myśli, że dobrze rozumie umowę (chociaż jest w tzw. mylnym błędzie 😉), a prawnik jest przekonany, że klient rozumie umowę tak jak powinien ją rozumieć (czyli dokładnie tak samo jak on).
Może nie najlepiej to tłumaczę, ale mam nadzieję, że ” jako tako” 😉.
Rozchodzi mi o to, że klient sobie, a prawnik sobie.
Może lepiej posłużę się przykładem:
sprawdzałem umowę b2b, gdzie znajdował się zakaz konkurencji. Od razu zwróciłem właścicielowi agencji uwagę na to, że zakaz ten jest bardzo szeroki, długi i do tego…nieodpłatny: „Ta umowa praktycznie eliminuje Pana z rynku na dwa lat i to bez wynagrodzenia„
Tymczasem klient był przekonany, że zakaz konkurencji jest powiązany z jego wynagrodzeniem, a więc jest odpłatny.
Co się okazało?
Owszem, zakaz był powiązany, ale w ten sposób, że nie pozostawiał wątpliwości, że odszkodowanie za zakaz konkurencji uwzględnione jest już w wynagrodzeniu. Co w praktyce oznaczało, że zakaz konkurencji jest nieodpłatny.
Niestety (albo stety 😉) prawo podlega interpretacji i wykładnii. Tak samo jest z umowami.
Jedyny sposób, aby przekonać się czy dobrze rozumiesz umowę to usiąść z prawniem (i kawką), a następnie pochylić się nad tekstem umowy. Wtedy jest szansa, że wspólnymi siłami prawidłowo ustalicie korzyści i prawne konsekwencje z podpisania umowy.
Wspólne sprawdzenie umowy na Zoomie
Postcovidowe, dynamiczne przejście do onlajnu paradoksalnie ułatwiło wspólne sprawdzenie umowy.
Kiedyś rozbiło się to w zaciszu pokoju konferencyjnego, gdzie każdy ślęczał nad swoim wydrukiem.
Było to, delikatnie rzecz ujmując, mało optymalne.
Gubiliśmy się w tekście, zmiany wprowadzało się długopisem na wydrukach, a całość potrafiła zająć absurdalnie dużą ilość czasu.
Nie dziwie się, że wielu do dnia dzisiejszego ma alergię na sprawdzanie czegokolwiek z prawnikami 😃.
Teraz jednak, gdy Zoom (i jemu podobne aplikacje) wszedł pod strzechy cały ten *experience* uległ zmianie…i to na lepsze!
W czasie spotkania online mamy wyświetloną umowę na ekranie, patrzymy się na to samo, a ewentualne zmiany można wprowadzać na żywo (lub w formie wygodnych komentarzy).
Dodatkowo w trakcie takich sesji zdecydowanie łatwiej jest wspólnie „wyłapać” te trzy kwestie o których napisałem powyżej.
Dlatego jeżeli sprawdzenie umowy chcesz mieć tylko „odfajkowane” to oczywiście możesz odesłać umowę do prawnika i mieć nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Jeżeli jednak chcesz mieć możliwie najlepsze efekty i najwyższą pewność to zaangażuj się w ten proces. Nie pożałujesz 😃.
Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?
Brak czasu na czytanie?
Zobacz także:
- Umowa komunikująca wartość – Jeżeli chcesz żeby Twoja umowa marketingowa była najlepszym rzecznikiem Twojej oferty i agencji pozwól żeby do klienta przemówiła… językiem wartości!
- Biznesowe korzyści wynikające z posiadania wzorca umowy – Jak może Ci pomóc profesjonalna umowa? Sprawi, że Twoja agencja wyglądać będzie na większą, bardziej profesjonalną i wzbudzi zaufanie.
Podziękowania dla:
- Photo by krakenimages on Unsplash
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }