Przysłowia i powiedzenia oraz inne związki frazeologiczne, zupełnie jak współczesne memy, są super gdy to my nimi kogoś „częstujemy”.
Dużo gorzej znosimy te mądrości ludowe, gdy są wykorzystywane jako krótki komentarz pod naszym adresem. Zwłaszcza w celu wytknięcia naszych ewidentnych słabości, wpadek czy innych niedomagań.
Nigdy nie zapomnę, gdy jako student spieszyłem się zawieźć babcię na lotnisko i…zaliczyłem parkingowy słupek.
I co wtedy usłyszałem od mojej pasażerki?
„Gdy się człowiek spieszy to się diabeł cieszy”.
Było to celne spostrzeżenie.
Tyle, że wiedziałem, że to nie diabeł postawił tam słupka, a spieszył się nie jakiś tam człowiek tylko babcia. Moja. Na samolot.
Musiałem wtedy…”ugryźć się w język” 😉.
Do dnia dzisiejszego, gdy słyszę to powiedzonko to w głowie słyszę dźwięk gniecionej blachy w moim wówczas ukochanym (choć mocno wysłużonym) Chryslerze Neonie.
Być może moje skojarzenie z „cieszącym się diabłem” jest trochę nietypowe…
Jednak CO DO ZASADY przysłowia i powiedzenia, jako głęboko zakorzenione w naszej kulturze językowej, mają wielką moc.
Moc którą nie jeden copywriter pokusił się, aby wykorzystać ją w reklamie.
Co na to prawo?
Przysłowia i powiedzenia mogą być wykorzystane w reklamie
Jak już wspomniałem przysłowia i powiedzenia są potężną bronią w marketingowym arsenale.
Wszyscy je znamy, a lubimy to co jest nam znajome i bliskie.
Ale przecież przysłowia nie wzięły się „z powietrza” tylko ktoś je kiedyś wymyślił, prawda?
A zatem czy nie są objęte ochroną wynikającą z prawa autorskiego?
Otóż nie. Najcześciej autorstwo tych tekstów ginie w mrokach dziejów i nie sposób go dojść (i zresztą ochrona prawna i tak w końcu by wygasła).
Ale nawet gdybyśmy znali ich autora to przysłowia i powiedzenia są często tak banalne, że nie „łapią się”na jakąkolwiek ochronę (wyjaśniałem dlaczego tu i tu).
Wreszcie, jak uznały sądy, związki frazeologiczne (ustabilizowane w języku połączenie wyrazów, którego znaczenie nie wynika ze znaczeń tych wyrazów), słowa, idiomy, przysłowia i powiedzenia „należą do domeny publicznej i każdy ma prawo do korzystania z nich” (m.in. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, sygn. akt I ACa 599/18).
Oznacza to, że nic nie stoi na przeszkodzie, abyś włączył jakieś znane przysłowie do swojej kreacji reklamowej.
Mało tego, możesz wziąć już istniejące przysłowia i powiedzenia, „pomajstrować” przy nich i na ich bazie stworzyć coś nowego (nie musisz się tutaj przejmować prawami zależnymi).
Wykorzystała to marka Ibuprom, która kilka lat temu w swojej outdoorowej kampanii posługiwała się takimi hasłami jak:
- „ Ból i ryby głosu nie mają”
- „Głową bólu nie przebijesz”
- „Hulaj dusza bólu nie ma”
- „Jak ból Tobie tak jemu Ibuprom”.
Niestety każdy (prawny) kij ma dwa końce więc pomówmy jeszcze o wadach sięgania do domeny publicznej.
Przysłowia i powiedzenia nie mogą być „zawłaszczone” przez markę
Niestety, gdy coś jest niczyje to w praktyce okazuje się, że jest wszystkich.
Boleśnie się o tym przekonali wspólnicy pewnej agencji reklamowej, gdy próbowali uzyskać wyrok zakazujący pozwanym zakładom korzystanie z ich sloganu reklamowego.
A poszło o nie byle co tylko o prawdziwą reklamową perełkę lat 90′ czyli o margarynę „Kama” i „serce jak dzwon”.
Sądy wszystkich instancji nie miały jednak żadnych wątpliwości:
„Slogan ten nie spełnia kryterium oryginalności. Jest to bowiem powszechnie znane powiedzenie „o sercu zdrowym bijącym regularnie”. Powiedzenia zaś, podobnie jak słowa, idiomy, czy przysłowia należą do domeny publicznej i każdy ma prawo do korzystania z nich. (…) samo zestawienie powiedzenia „Serce jak dzwon” z produktami pozwanego nie podlega prawno-autorskiej ochronie„.
Tak samo zakończyła się opisywana już przeze mnie sprawa „kobiety pracującej” , gdzie autorzy scenariusza „40-latek” wystąpili z powództwem o zapłatę w związku z rzekomym naruszeniem ich autorskich praw majątkowych. Tutaj również nie dało się „zaklepać” pojęcia „kobiety pracującej” jako, że za jej pierwowzór posłużył socjalistyczny archetyp mocnej kobiety czynu.
Brzmi kiepsko dla tych którzy chcieli dochodzić swoich praw w sądzie, prawda?
Czyli wykorzystywać przysłowia i powiedzenia w reklamie czy też nie?
Odpowiedź jest prosta: to zależy 😂😂😂.
Jeżeli wykorzystywać domenę publiczną to doraźnie i incydentalnie. Ibuprom zrobił to po mistrzowsku, bo kampania zwróciła uwagę, ale jednocześnie marka w żaden sposób nie jest uzależniona od haseł które do niej nie należą.
W przypadku Kamy już nie jest tak różowo. Pamiętam, że „serce jak dzwon” było bardzo silnie kojarzone z Kamą, ale na sam koniec hasło było jedynie „dzierżawione” przez markę, bo tak naprawdę należało do… do nas wszystkich.
Więc czerp pełnymi garściami z domeny publicznej, ale tego nie nadużywaj, a tożsamość marki lepiej zbuduj na solidniejszych podstawach niż babcine porzekadła 😉.
Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?
Brak czasu na czytanie?
Zobacz także:
- Języki obce w reklamie – Czy w Polsce dopuszczalna jest jedynie reklama w języku polskim? Odpowiedź może Cię zaskoczyć. Tak samo jak kary za naruszenie tej reguły…
- Reklama porównawcza – Reklama porównawcza jest dopuszczalna, ale w praktyce trudna do wykorzystania. Jest jednak sposób, aby spełnić wyśrubowane wymogi prawne.
Podziękowania dla:
- Photo by a-shuhani on Unsplash
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }