Jako adwokat pomagam kreatywnym rozwiązać problemy z jakimi borykają się ich agencje marketingowe. Przeczytasz tutaj jak uniknąć błędów popełnianych w Twojej branży – tych najczęstszych i… tych najbardziej kosztowych. Podpowiem Ci jak umowy mogą chronić efekty Twojej pracy i jak zadbać o to, żeby zawsze działały na Twoją korzyść. Wreszcie poradzę Ci jak porozumieć się z trudnym klientem (TYM który spędza Ci sen z powiek), a gdy wszystko inne zawiedzie – jak skutecznie dochodzić swoich praw przed sądem... [Więcej >>>]
Gdy nieco ponad rok temu opublikowałem darmowy wzór umowy dla agencji reklamowych nie spodziewałem się, że otrzymam tak dużą ilość feedbacku (z braku lepszego słowa 😁).
Praktycznie co kilka pobrań na moją skrzynkę trafiały pytania dotyczące klauzul ze wzorca albo jak np: udzielić pełnomocnictwa dyrektorowi kreatywnemu do “obsługi” umowy.
Na wszystkie pytania sumienie odpowiadałem.
I dlatego z czasem w moim folderze poczty wysłanej znalazło się na tyle dużo odpowiedzi, aby mogły one przybrać postać ebooka.
Dlatego oddaję w Twoje ręce komplet dokumentów wraz ich omówieniem, który wraz z liftingiem umowy reklamowej właśnie ujrzał światło dzienne.
Ale jednak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, akurat do Twojej knajpki ustawiają się tłumy.
Kolejki turystów zawijają aż po horyzont, a ty uśmiechnięty od ucha do ucha przygotowujesz co raz bardziej awangardowe kanapki.
Które sprzedają się jak … świeże bułeczki. I to po 6 EURO każda.
Teraz możesz już otworzyć oczy i zobaczyć jak to robi właściciel Caseificio Borderi.
Czy tutaj zjadłem najlepszą kanapkę w moim życiu? Nie wiem, może.
Czy to był fenomenalnie zorganizowany biznes, który można zescalować w globalną franczyzę? Wątpię.
Ale jednego jestem pewny: nigdy nie widziałem żeby ktoś tak się jarał swoim biznesem i zarażał tą radochą innych.
Nie sądzę, żeby ten facet kochał kanapki, ale z całą pewnością lubi to co robi. Bo energię i entuzjazm czuć było w powietrzu (plus oliwę, czosnek oraz szynkę parmeńską…).
To skłoniło mnie do refleksji: czego ja poszukuję w moim biznesie?
Dokładnie tego samego 😁 (minus oliwa, czosnek..).
Chcę pracować z klientami których lubię, nad sprawami które mnie interesują i za wynagrodzenie które mnie satysfakcjonuje.
Po blisko dwóch latach prowadzenia tego bloga (i ukierunkowaniu mojej kancelarii na specjalizację) mogę powiedzieć, że w tym kierunku powoli zmierzam 😀.
A teraz, gdy tylko będę wątpił w sens tego wszystkiego, to myślami wrócę do roztańczonego Caseificio Borderi.
To jest właśnie “end game” biznesu butikowego.
Zobacz także:
Dlaczego robię to co robię – jak zacząłem pracować dla branży kreatywnej, jak się w niej zakochałem i dlaczego w niej nie pracuję.
Nie zapominaj też o podstawowej pułapce klientów “z Internetu”: Pan zamawia usługi reklamowe, a ty je w pocie czoła wykonujesz. A gdy przyjdzie do płacenia?
Jednym słowem umowy podpisywać zwyczajnie się opłaca.
Na najważniejsze klauzule zawsze znajdzie się miejsce
Jeżeli już Cię przekonałem, że warto zadbać o dosłownie JAKĄKOLWIEK umowę to rozprawmy się jeszcze z drugim mitem.
Długość umowy.
Jedni mówią, że dobra umowa to skromna umowa. Że po co się rozpisywać, lepiej krótko i na temat.
Inni z kolei powiedzą, że umowa na pół strony wygląda amatorsko. Że taki “świstek” papieru jest nic nie warty.
Ja uważam, że umowa jest wypadkową potrzeb projektu, oczekiwań klienta i Twoich interesów.
Skomplikowany, wielomiesięczny i ryzykowny projekt może wymagać odpowiednio zaawansowanej umowy. Podobnie rzecz się może mieć z klientem, który już na samym początku daje się poznać jako niezbyt rzetelna osoba 😉.
Ale rutynowe zlecenie od stałego klienta absolutnie nie wymaga podobnych zabezpieczeń. Zaawansowanego wzorca “nie przepchniesz” też jeżeli druga strona ma ostrą reakcję alergiczną na tekst kontraktu który przekracza 250 znaków (oj znam Ci ja takich…).
Chcę Ci tylko powiedzieć, że musisz być elastyczny (albo jak radził Bruce Lee: “be water, my friend“).
Dopięte projekty. Mniej zmartwień. Więcej wolnego czasu.
Teraz możesz się wreszcie zabrać za te ultramaratony 😁.
Brak czasu na czytanie?
Chcesz otrzymywać dodatkowe materiały i aktualizacje?
Zobacz także:
Jakie powinny być umowy– dlaczego kontrakty warto pisać “łopatologiczne” tak, aby były one czytelne i zrozumiałe także dla innych osób niezaangażowanych w projekt.
Czytelność umowy– dwa proste triki zwiększające wygodę w używaniu umowy i zabezpieczające przed wpadką.
Tutaj pisałem o tym, że zgoda na wykorzystanie wizerunku powinna określać kontekst w jakim ten wizerunek będzie wykorzystywany. Argumentowałem to tym, że są takie produkty, z którymi wiele osób nie chciałoby być kojarzonymi.
Oczywiście mogłem wymyślić jakąś historyjkę, która obrazowałaby ten problem.
Tylko, że miałem poważne wątpliwości czy mój przykład będzie wystarczająco jaskrawy.
Na szczęście z pomocą przyszedł mi wyrok wydany w sprawie I CK 515/04, który tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że najlepsze scenariusze pisze życie.
Co wspólnego ma ze sobą modeling i audiotele
Nasza historia zaczyna się dość banalnie. Przynajmniej wystarczająco banalnie, aby nikomu nie przyszło do głowy, że sprawa trafi przed oblicze Sądu Najwyższego.
Otóż nasza bohaterka wzięła udział w dwóch typowych sesjach zdjęciowych. Po ich zakończeniu modelka otrzymała umówione wynagrodzenie, a w zamian do rąk fotografa trafiła podpisaną przez nią zgoda na wykorzystanie wizerunku.
Następnie fotograf sprzedał zestaw fotografii spółce, która była zainteresowana ich wykorzystaniem w reklamie.
Na kluczowe pytanie “w jakiej reklamie?” modelka miała długo poznać odpowiedź.
Otóż pewnego dnia nasza bohaterka usłyszała od najbliższego otoczenia, że “nisko upadła”, że reklamuje agencje towarzyskie, a babcia uznała, że wnuczka “reklamuje się jako prostytutka”.
Pani szybko dotarła do źródła problemów: otóż w pewnej gazecie znalazła swoją fotografię jako część reklamy usług audio-tele.
Hasła “czekam na Ciebie“, “spróbuj ze mną“, “z Tobą prywatnie” nie pozostawiały złudzeń, że oferta kierowana jest do dorosłych czytelników.
Skutki “wciągnięcia” modelki w taką reklamę były opłakane. Modelka która wcześniej zagrała w 20 filmach nagle została “odcięta” od wszelkich propozycji.
Koniec końców sprawa trafiła do sądu, gdzie spółka od audio-tele i wydawca gazety z hukiem przegrali.
Jakie wnioski płyną z tej sprawy?
Zgoda na wykorzystanie wizerunku a cel publikacji
Przede wszystkim musisz pamiętać, że zgoda modela nie powinna mieć charakteru “blankietowego”.
Wiem, że najwygodniej byłoby dostać zgodę na wykorzystanie wizerunku i móc z nim zrobić co Ci się podoba. I dokładnie z tego założenia wychodziła spółka, która nabyła fotografie.
Tylko, że w razie sporu to na Tobie będzie spoczywać obowiązek wykazania, że użyłeś fotografii z wizerunkiem zgodnie z zakresem udzielonej zgody.
Gdyby w omawianej sprawie modelka zgodziła na się na wykorzystanie jej wizerunku do “reklamy i promocji usług audio-tele skierowanych do osób pełnoletnich” to nie byłoby sprawy. Już starożytni Rzymianie mawiali bowiem, że chcącemu nie dzieje się krzywda 😉.
Zatwierdzenie projektu reklamy przez modela
Czasami jednak nawet dość precyzyjna zgoda modela może okazać się niewystarczająca.
A gdyby we wspomnianej sprawie powódka wyraziła zgodę na wystąpienie w reklamie audio-tele? To ciągle nie oznaczałoby przyzwolenia do całkowitego popuszczenia wodzy fantazji. Otóż reklamę tego typu usług ktoś mógłby opatrzyć takimi hasłami przy których “spróbuj ze mną” wydaje się być przesadną pruderyjnością. A to z kolei mogłoby się spotkać z uzasadnionym sprzeciwem.
Powstałby więc nowy problem gdzie modelka może i zgodziła się na użyczenie wizerunku do reklamy audio-tele, ale nie TAKIEGO audio-tele. Wrażliwość każdy z nas ma bardzo indywidualną, a na sam koniec ocenie podlega kontekst wykorzystania wizerunku a nie jedynie sam fakt czy sprawca posiadał zgodę na jego rozpowszechnienie czy też nie. W reklamie bowiem, kolokwialnie rzecz ujmując, zawsze da się “przegiąć”.
Więc gdy potrzebna Ci będzie zgoda na wykorzystanie wizerunku w kontrowersyjnej reklamie możliwości masz dwie.
Pierwsza to uzyskanie bardzo precyzyjnej zgody modela na rozpowszechnianie jego wizerunku. Z całą pewnością zmniejsza to ryzyko naruszenia dóbr osobistych takiej osoby, ale nie wyłącza go całkowicie.
Druga możliwość to zatwierdzenie projektu reklamy lub nawet jej końcowego efektu. W takim przypadku “skwitowanie” reklamy przez modela to jednocześnie zgoda na wykorzystanie wizerunku w tym całkowicie skonkretyzowanym kontekście.
Brak czasu na czytanie?
Zobacz także:
Zezwolenie na wykorzystanie wizerunku w reklamie – Jeżeli można mówić o “reklamowym abecadle” to niewątpliwie literką “Z” jest w nim “zezwolenie na rozpowszechnianie wizerunku”. Co może oznaczać jego brak?
Zdjęcia grupowe w reklamie – Wykorzystanie wizerunku w reklamie wymaga zezwolenia. Sprawa nie jest jednak tak oczywista przy zdjęciach grupowych np: z imprezy masowej.
Jako adwokat pomagam kreatywnym rozwiązać problemy z jakimi borykają się ich agencje marketingowe. Przeczytasz tutaj jak uniknąć błędów popełnianych w Twojej branży – tych najczęstszych i… tych najbardziej kosztowych. Podpowiem Ci jak umowy mogą chronić efekty Twojej pracy i jak zadbać o to, żeby zawsze działały na Twoją korzyść. Wreszcie poradzę Ci jak porozumieć się z trudnym klientem (TYM który spędza Ci sen z powiek), a gdy wszystko inne zawiedzie – jak skutecznie dochodzić swoich praw przed sądem... [Więcej]