Od zarania dziejów agencje reklamowe dzielą się na dwa obozy 😉.
Pierwszy obóz uważa, że nazwa umowy powinna w sposób wręcz drobiazgowy opisywać czego umowa dotyczy.
Tutaj mniej nie znaczy wcale lepiej.
Tytuł może brzmieć „umowa na opracowanie projektów graficznych i/lub koncepcji materiałów informacyjnych i promocyjnych, prezentujących działalność i ofertę finansową firmy XYZ wraz z przeniesieniem praw autorskich„.
Na marginesie dodam: nie jest to najdłuższa nazwa umowy jaką widziałem 😁.
Drugi obóz, jak łatwo się domyśleć, prezentuje zgoła odmienną postawę. Dla tych agencji umowa równie dobrze może mieć nagłówek „umowa o dzieło”.
Można bronić obydwóch stanowisk, ale pytanie które naprawdę warto zadać to…
Czy nazwa umowy ma znaczenie?
We wpisie na temat typów umów w branży kreatywnej pisałem, że z uwagi na ich przedmiot do umów stosuje się różne przepisy.
Przykładowo umowa o świadczenie usług SEO jest typowym kontraktem „należytej staranności” do którego odpowiednio stosuje się przepisy o zleceniu.
A co by się stało gdybyś wspomnianą umowę o SEO nazwał po prostu „umowa o dzieło”?
Czy teraz zamiast przepisów o zleceniu stosowałoby się do niej przepisy o dziele?
Nie.
To tak jakbyś przywiązał pomarańczę do gałęzi jabłoni. To drzewo nadal będzie dawać tylko jabłka i citrus sinensis nijak się nie stanie 😉.
Nazwa umowy ma podobny wpływ na jej treść, bo jeżeli nadasz umowie błędną nazwę to i tak nie zmieni to jej charakteru.
Dzieje się tak za sprawą art. 65 kodeksu cywilnego, który stanowi, że:
„w umowach należy raczej badać, jaki był zgodny zamiar stron i cel umowy, aniżeli opierać się na jej dosłownym brzmieniu„.
Oznacza to, że jeżeli z treści umowy wynika że masz świadczyć usługi SEO to sama nazwa umowy nie może tego zmienić.
Nie musisz zatem obawiać się, że poniesiesz jakieś negatywne konsekwencje nadania umowie błędnego tytułu.
Warto jednak żebyś wykazał jednak minimum staranności i nie nazywał każdej jednej umowy „umowa o dzieło”.
Może bowiem się zdarzyć, że kiedyś tą umowę będą starać się „zdekodować” osoby zupełnie niezwiązane z wykonywanym przez Ciebie projektem. Wtedy „łopatologiczne” sformułowana umowa jest wielką zaletą.
A czytelna i zrozumiała umowa zaczyna się właśnie od dobrego tytułu.
Co warto umieścić w nazwie umowy
Jak wspomniałem tutaj przy „umowach mieszanych” (takich jak na obsługę Social Media) nawet prawnikom sprawia trudności określenie jakie przepisy do nich zastosować.
Dlatego zamiast „główkować” z jakim typem umowy masz do czynienia dużo bardziej pożytecznym jest skupianie się na innym aspekcie. Po prostu spraw żeby nazwa umowy w sposób zwięzły oddawała esencję tego na co się umówiliście.
Przykładowo masz zaprojektować opakowanie produktu tak, aby można było go wydrukować?
Nazwij kontrakt „Umowa o wykonanie projektu opakowania produktu i jego przygotowanie do druku”.
W czym to pomoże? O ile sama nazwa umowy nie może zmienić jej sensu to za to może pomóc w jej interpretacji.
Dużo łatwiej będzie bowiem zrozumieć istotę waszych ustaleń jeżeli treść umowy współgra z jej nazwą.
Co jeszcze powinno trafić do tytułu umowy?
Jestem zwolennikiem numeracji umów np: 01/SEO/2020. Nie jest to absolutnie konieczne, ale jeżeli w Twojej agencji funkcjonuje duża ilość umów tego samego typu to warto zacząć je indentytfikować za pomocą jakiegoś systemu do ich numeracji/katalogowania.
Ułatwia to w szczególności takie czynności jak fakturowanie umów, ich wypowiadanie no i przede wszystkim zawieranie do nich aneksów.
Potrzebujesz sprawdzonego wzoru umowy?
Brak czasu na czytanie?
Zobacz także:
- Oferta – Solidnie przygotowana oferta agencji reklamowej może wydatnie skrócić proces przygotowywania umowy. Jest jeden warunek: musi zawierać 5 kluczowych elementów
- Wzór umowy B2B od klienta – Agencje reklamowe często muszą pracować na umowie przesłanej im przez klienta.Taki wzór umowy B2B nie jest z gruntu zły, ale trzeba uważać na pewne klauzule.
Podziękowania dla:
- Photo by Croissant on Unsplash
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }